Forum Alternatywne Forum Kujaw i Pomorza Strona Główna
FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy
Profil    Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości    Rejestracja    Zaloguj
Małe co nieco o Anime i Mandze

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Alternatywne Forum Kujaw i Pomorza Strona Główna -> Art
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 23:32, 23 Wrz 2006    Temat postu: Małe co nieco o Anime i Mandze

Chobits

Chobits, to najprawdopodobniej jedna z najpopularniejszych mang, wydanch na naszym polskim rynku przez JPFantastica. Jej twórcami, a dokładniej twórczyniami jest zespół CLAMPA, znany m.in. z anime i mangi "Magic Knight Rayeartch" czy też "X". Sama manga, bo o niej tu mowa, składa się z ośmiu przepięknie narysowanych tomów. Scenariuszem zajęła się Nanase Okaw, a rysowała głównie Satsuki Igarashi. Gatunkowo, komiks można zaliczyć do komedii, romansu i shounen. Jej rok wydania to 2001, jednak na wydanie Polskie musieliśmy poczekać 2 lata dłużej, ale opłacało się czekać… Fabuła 19-nastoletni Hideki Motosuwa, przyjeżdża do miasta, w celu zdawania na studia, niestety oblewa egzamin wstępny. Nie załamuje się jednak, i podejmuje kiepsko płatna pracę w barze "Z przyjemnością", by w wolnym czasie uczyć się w szkole przygotowawczej, i ponownie zdawać za rok na wymarzone studia. Chroniczny brak pieniędzy, przekreśla, kolejne marzenie naszego bohatera- posiadanie osobistego persecona - przepięknego robota o ludzkiej postaci, który spełniać może różnorakie zadania. Może on być pomocą domową, pracownikiem bądź też osobą do towarzystwa. Od zwykłych ludzi odróżniają go jedynie uszy. Persecony działają zgodnie z zainstalowanym w nich programie tzw. OS. Bez niego są bezużyteczne, nie mogą się poruszać, mówić, są niczym marionetki. I tak o to pewnego dnia, uśmiecha się los do naszego Hidekiego. Na śmietniku, znajduje on przepięknego, persocona obwiniętego w bandaże. Bohater zabiera go do domu, i za pomocą swojego kolegi Hiromu Shinbo, uruchamia. Z robotem jest jednak coś nie tak, wygląda na to, że nie ma żadnego systemu operacyjnego i potrafi mówić jedynie "chii". Iż są to jej jedyne zdania, otrzymuje takie imię. I tak zaczynają się dalsze przygody. Hideki coraz bardziej obserwuje różnice pomiędzy Chi a innymi komputerami, wszystko wskazuje na to, że jego komputer jest inny od wszystkich pozostałych, i próbuje rozwiązać tą tajemnicę. Dodatkowo pomiędzy nim i perseconem nawiązuje się niezwykła więź, która powoli przeradza się w coś więcej… Oprócz głównego wątku, jakim jest osoba Chi i Hidekiego, manga ta obfituje w poszczególne historię bohaterów drugoplanowych jak na przykład romans Hiromu Shinbo z jego nauczycielką Takako Shimizu, czy też miłosne zawirowania Yumi Amury koleżanki Hidekiego. Jak widzicie głównym wątkiem tej mangi jest miłość. Sposób przedstawiania tego uczucia w "Chobits" daleki jest jednak od banalności. Nie jest to typowe romansidło na jakie może z zewnątrz wyglądać. Musze się przyznać, że ja moi koledzy oraz moje koleżanki czytając tą mangę, wiele razy uroniłyśmy łzy, i z tego powodu polecam tą mangę głównie dziewczynom, chociaż i chłopacy się wiele z niej nauczą Wink. Oprócz łez, na mojej twarzy bardzo wiele razy gościł uśmiech, bo manga ta pełna jest świetnego humoru i gagów (szczególnie popularny motyw Chi i majteczek?). Co do zakończenia, to muszę powiedzieć, że się leciutko rozczarowałem, ale nie zmienia to faktu, że z niecierpliwością oczekiwałam kolejnego tomu. Dziś jestem bardzo dumny patrząc, na stojące na półce tomy tego komiksu. Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana mangi. Co do anime, bo takowe również wyszło, w 2002r. to również gorąco zachęcam. Trzeba powiedzieć jednak, że w niektórych momentach różni się od pierwowzoru, jednak ogólnie cała fabuła jest odzwierciedleniem tej w mandze. Jest również tak samo śmieszne, i romantyczne…nic tylko oglądać…? !!! Anime składa się z jednej serii na którą składają sie 26 odcinków po 25 minut każdy z niestamowicie klimatyczną muzyką (szczególnie muzyka w tle podczas ostatnich 34 odcinków jest wspaniała)

Hideki Motosuwa - dziewiętnastolatek, który po oblanym egzaminie na studia, zostaje pracownikiem restauracji "Z przyjemnością" oraz uczniem szkoły przygotowawczej. Ze względu na brak pieniędzy nie może sobie pozwolić na własny komputer (persocona) chociaż marzy o tym. Boi się być uznanym za zboczeńca ( choć ciągle czyta pewnego rodzaju pisemka..Wink ) Jest bardzo dobry i pomocny, taki milusi chłopak z sąsiedztwa, którego dziewczyny uważają za przyjaciela, ale niestety nie kochają….

Chi - persocon o wyglądzie ślicznej dziewczyny z długimi włosami w kolorze kości słoniowej, która Hideki znajduje na śmietniku. Niestety, Chi nie ma programu OS i potrafi na początku mówić jedynie "chii" stąd jej imię. Hiedeki musi ją uczyć wszystkiego tak jak małe dziecko…uwielbia rzucać się i przytulać do Hidekiego w każdej nadarzającej sie okazji.

Hiromu Shinbo - najlepszy kolega Hidekiego ze szkoły przygotowawczej, a także właściciel przezabawnej Mirabelki, małego persocona. Pomaga zawsze naszemu bohaterowi. Coś go wiąże z Takako Shimizu, nauczycielką ze szkoły przygotowawczej, choć jest od niej o parę lat młodszy…

Chitose Hibiya - dozorczynie w bloku w którym mieszka Hideki. Wygląda na to, że jest wdową po słynnym informatyku. Przynosi ona Chi wiele ubrań i w wolnym czasie opiekuje się nią. Wygląda na to, że kiedyś już znała Chi.

Minoru Kokubunji - baaaardzo bogaty uczeń , geniusz komputerowy, znany i szanowany w całym mieście pomimo tak młodego wieku . Nie mogąc pogodzić się ze śmiercią ukochanej siostry skonstruował Yuzuki - komputer zaprogramowany tak, by zastępować Minoru utraconą siostrzyczkę.





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Wto 21:21, 02 Sty 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 11:25, 24 Wrz 2006    Temat postu:

Love Hina (jap. Rabu Hina) to popularna manga autorstwa Kena Akamatsu w stylu komedii romantycznej. Love Hina to opowieść o znaczeniu wspomnień, honoru i dotrzymywania raz danego słowa, a także ciężkiej pracy i determinacji. Rozbudowany jest także wątek miłosny, choć przedstawiony w syntezie z nadzwyczaj humorystycznymi sytuacjami. Seria składa się z 14 tomów mangi, 25-odcinkowego anime, 3 odcinków OAV (Love Hina Again), oraz 2 odcinków z serii special (Christmas Special, oraz Spring Special). O co chodzi.Przygody pewnego młodzieńca chcącego dostać się na znany i elitarny japoński uniwersytet Tōdai(Tokio Daigaku). Przez przypadek trafia do lokalu swojej babki, który jest teraz ekskluzywnym pensjonatem dla dziewcząt. Początkowo dziewczęta nie godzą się aby chłopak został w pensjonacie, ale zmieniają zdanie, gdy dowiadują się, że uczęszcza na uniwersytet Tōdai. Oczywiście dochodzi do kolosalnego zamieszania, gdy wychodzi na jaw, iż Keitaro oblał egzamin wstępny już dwa razy pod rząd, na dodatek nie zrobił żadnych postępów w nauce. Chłopak pewnie zostałby bez dachu nad głową i jakichkolwiek szans na zrealizowanie marzeń, gdyby nie życzliwość jednej z lokatorek pensjonatu. Dzięki jej interwencji mógł zamieszkać w budynku w roli dozorcy, ale tylko jeśli tym razem dostanie się na wymarzony uniwersytet. Skąd ten nietypowy warunek? Okazuje się, że droga jaką podąża Keitaro nie wynika z ambicji, ale ma podłoże w dzieciństwie bohatera, którego przeznaczenie wiąże się z losami mieszkańców pensjonatu Hinata...

Keitaro Urashima – dziewiętnastoletni nieudacznik, w dzieciństwie obiecał „dziewczynce ze wspomnień”, że razem zdają na Tōdai. Wyjątkowa "łamaga". Jego hobby to zbieranie Prikli (Purikura, malutkich nalepek ze zdjęciami z automatów). Podczas swojego pobytu w Hinacie *Bardzo* wiele razy oberwał od Naru. Po pewnym czasie upodabnia się do pana Sety, zaczyna trenować sztuki walki.

Kanako Urashima – adoptowana siostra Keitaro. Uwielbia przebieranki i osiągnęła w tym mistrzostwo. Podczas jego wyjazdu do Ameryki przejmuje Hinate. Chce razem z Keitaro prowadzić pensjonat, z czasem jednak zaczyna myśleć o nim nie jak o bracie lecz mężczyźnie. Trenuje tajemną sztukę walki "Urashima-Ryu", potrafi biegle posługiwać się sznurem, wytrenowała do perfekcji sztukę wiązania. Bardzo przebiegła, potrafi zrobić wszystko by osiągnąć cel. Ma bardzo oziębły charakter - nigdy się nie uśmiecha z wyjątkiem paru momentów - na zdjęciu z bratem, przy Naru oraz na przyjęciu z okazji przybycia.

Naru Narusegawa – lat 17, prymuska, zdaje na Tōdai dla swojego obiektu westchnień – byłego korepetytora, Seta. Na egzaminie wstępnym była najlepsza w kraju, w życiu prywatnym nieśmiała i porywcza, momentami wręcz brutalna, ale na swój sposób urocza.

Mei Narusegawa – młodsza siostra Naru. Mimo, że pojawia się w końcowych epizodach robi duże zamieszanie w historii. Po tym, jak Naru uciekła z domu zaczęła ją wręcz nienawidzić, ale po rozmowie z siostrą polubiła ją na nowo. Uważa wszystkich w Hinacie za wariatów ( jak każdy inny) ale z czasem się przyzwyczaja.

Konno Mitsune (Kitsune) – lat 19, wolny duch, całymi dniami pije, przegrywa pieniądze w zakładach na wyścigach i kokietuje mężczyzn. Otwarta i bezpośrednia, mówi gwarą. Tajemnie podkochuje się w Keitaro od początku całej historii.

Sue Kaolla – trzynastoletnia cudzoziemka - księżniczka wyspy Moru-Moru(Towarzyska, bezpośrednia i niezwykle utalentowana w dziedzinie elektrotechniki i elektromechaniki - jednym z najczęściej pojawiających się wynalazków jest mechaniczny sobowtór żółwia z Hinaty Tamy - Mecha Tama, kolejne modele oznaczone numerami #2, #3, #4. Bardzo lubi banany oraz dosyć mocno przyprawione potrawy. Wita bohatera kopniakiem w twarz, jednak nie robi tego ze złością, lecz dla zabawy. Również mówi gwarą. Nie posiada zbytniej wiedzy o zwyczajach w Japonii, więc często powala bohaterów pytaniami typu: "Czy to jest smaczne?" "Z czym to się je?".

Sue Amara – starsza siostra Kaolli. Ciekawe jest to że zawsze ma ze sobą białego krokodyla. Umie pięknie grać na flecie. W chwili gdy siostra nie jest w rodzinnym kraju, ona sprawuje rządy.

Shinobu Maehara – lat 12, uczennica gimnazjum. Podkochuje się w głównym bohaterze, ale jest zbyt nieśmiała, żeby mu to wyznać. Ma spore kłopoty z nauką, mimo wszystko w późniejszych odcinkach marzy o dostaniu się na Tōdai. W przeszłości żyła wraz z rodzicami w restauracji, umie doskonale gotować. Bardzo często płacze, najczęściej z wpadki Keitaro.

Motoko Aoyama – lat 15, pochodzi z Kyoto, trenuje kendo. Pozornie interesuje ją tylko sport walki, w rzeczywistości jest jednak troszkę nieśmiałą, ale uroczą dziewczyną, która bardzo chciałaby stać się atrakcyjną kobietą, choć ze względu na zainteresowania (kendo) nie bardzo jej się to udaje. Marzy by zostać tak samo dobrym szermierzem jak siostra, Tsuroku jednak wie o tym, że jej potencjał sięga o wiele dalej niż jej własny.

Haruka Urashima – lat 28, ciotka Keitaro. Początkowo wiadomo o niej bardzo niewiele, pomaga w prowadzeniu pensjonatu i ma kawiarenkę na plaży. W następnych tomach dowiadujemy się o jej związku z Setą.

Seta Noryiasu – były korepetytor Naru, w którym była zakochana. Student Tōdai, a następnie wykładowca archeologii. W przeszłości był w związku z Haruką. Dosyć... ciekawa postać - na pewno nie można o nim powiedzieć że umie prowadzić samochód(jakimś cudem za każdym razem udaje mu się go rozbić). w love hina again okazuje się że podczas wyjazdu z Keitarem do Ameryki miał na niego dosyć duży wpływ...

Mutsumi Otohime – lat 21 (w chwili, kiedy ją poznajemy) urocza i niezdarna, mająca kłopoty ze zdrowiem (często omdlewa - wszyscy wokół niej myślą że umiera, dlatego nosi zawsze przy sobie testament). Próbuje się dostać na Tōdai, jednak bezskutecznie. Potajemnie próbuje swatać Keitaro z Naru. Zwykle pojawia się niespodziewanie, jest dość ekscentryczna. Nie potrafi opisać swego uwielbienia dla arbuzów. Odgrywa dużą rolę w całej przygodzie Naru i Keitaro. Skwituje rozmowy, pogadanki, zabawy i wszystkie możliwe formy komunikacji ludzkiej słowami "Ojej".

Kuro – kot Kanako. Wyróżnia się od pozostałych kotów tym że potrafi latać i mówić. (nie potrafi mówić... To Kanako jest brzuchomówcą)

Tamago (Tama, Tama-chan) – podarowany głównemu bohaterowi przez Mutsumi żółw. Potrafi latać, charakterystycznym odgłosem, jaki wydaje jest miu. Posiada wręcz mistyczne zdolności jak na żółwia np.: pokonał Motoko w pojedynku, unikał rakiet samonaprawadzających Kaoli oraz wiele innych.

Sara – dziecko będące pod opieką Sety, początkowo nie znosi głównego bohatera i strasznie mu dokucza. Bezczelna, cwana, boi się duchów.Jej wielką tajemnicą jest tatuaż w kształcie pandy na pośladku, nie lubi o nim mówić i nie chce żeby Seta się o nim dowiedział.

Sonoro - tajemniczy ptak, ma za zadanie "pilnować" Motoko, po tym gdy Motoko oficjalnie wyjawiła swe uczucie do Keitaro. Dobrze dogaduje się z resztą zwierząt (Tama, Kuro)

Tsuruko Aoyama - lat ponad 30 (dokładnie niewiadomo), tajemnicza, zawsze uśmiechnięta, starsza siostra Motoko. Również trenuje kendo, jest "mistycznym szermierzem" ponoć ostatnią którą nauczono techniki rodziny Aoyama przekazywanej potajemnie z pokolenie na pokolenie tzw. "Shinmei-Ryu". Przekazała siostrze do-jo i nauczyła ją wszystkiego co umiała. Na pozór bardzo łatwo się unosi, jednak martwi się o Motoko i potajemnie jej pomaga.

Natsumi Otohime - mama Mutsumi, równie niezdarna jak córka ( a może bardziej?) równie lubi arbuzy i jest tak samo urocza i miła. Główną rolą tej postaci było udawanie "duchów stróżów" i podglądanie rozmów Naru i Keitaro.

Leon - kameleon Emy, nie wyróżnia się niczym specjalnym.

Ema Maeda - lat 15, wyrzutek społeczeństwa, "pieguska", niezdarna - dokładnie jak Keitaro na początku swojej przygody w Hinacie. Ma kameleona Leona. Marzy od pierwszego wejrzenia ubrać się w suknię ślubną, jednak uważa się za zbytnio nieporadną, by kiedyś wyjść za mąż. Pojawia się na samym końcu historii, kiedy to już Kaola jest na drugim roku Todaju, Keitaro jest profesorem archeologi, a Shinobu urosły długie włosy ( wtedy jest już najpiękniejszą dziewczyną z całej Hinaty!). Początkowy wątek jest dokładnie taki sam, jak u Keitaro - wchodzi do Rotenburo, i... widzi Shinobu, która ją bierze za Kaole. Ostatecznie wpadka, ucieczka lądowanie do góry-nogami w podłogę i się okazuje, że to nie chłopak, ale dziewczyna! W następnej serii tomów, ma zagrać Keitaro, ale w męskim pensjonacie. A w pensjonacie będą tylko mężczyźni.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Wto 21:24, 02 Sty 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 13:46, 24 Wrz 2006    Temat postu:

Onegai Teacher

Kto z nas (facetów przynajmniej) nie marzył kiedyś o romansie ze swoją nauczycielką? A któremu się to udało? No, ale jak wiemy zdarzają się wyjątki. Tutaj mamy właśnie do czynienia z jednym z nich. Owy wyjątek ma na imię Kei. Możemy mu tym bardziej pozazdrościć, ponieważ nauczycielką jest bardzo urodziwa kosmitka. Bajka prawda? No niezupełnie... Jak już pewnie się domyślacie, fabuła w tym anime nie jest najważniejsza. Tutaj chodzi przede wszystkim o humor oraz świetne wyeksponowane wdzięki (kobiece oczywiście) Smile. Na pierwszy plan wysuwa się Kei oraz nauczycielka. Z pozoru normalna para. No właśnie - z pozoru. Na czym polega sekret Mizuho już wiemy - pochodzi z innej planety. Co ukrywa Kei? Cierpi na bardzo rzadką chorobę. Mianowicie, czasami "zawiesza się". Zazwyczaj są to krótkie okresy, które nie trwają więcej niż kilka godzin. Pewnego razu jednak nasz bohater "zawiesił się" na trzy lata. Chorobę tą ukrywa przed wszystkimi. Boi się jak zareagowaliby jego szkolni koledzy, gdyby dowiedzieli się, że ma 18 a nie jak pozostali 15 lat. No i dochodzimy do następnego tematu - postaci drugoplanowych. Jak w każdym innym anime tak i tutaj odgrywają dosyć ważną rolę. Herikawa, Hyosuke, Misumi oraz Morino - wszyscy oni posiadają bardzo rozbudowaną osobowość, mają duży wpływ na przygody zakochanej pary i towarzyszą im przez prawie całe anime. Na przykład Hyosuke wiąże się z Misumi, a Herikawa cały czas podkochuje się w Keim, ku irytacji jego żony. Tak, nie pomyliłem się - żony. Mogę chyba zdradzić, że już na początku Kei i Mizuho połączą się w szczęśliwym związku małżeńskim. No, może nie takim szczęśliwym. Przecież nie mogłoby być tak, że wszystko układa się po myśli tych dwojga. Coś lub ktoś jak na prawdziwe romantyczne anime przystało musi "rzucać kłody bohaterom pod nogi". Tutaj ta rola przypada rówieśnikom osiemnastolatka. Głównie Herikawie, której uczucie jest przyczyną wielu kłótni w związku tych dwojga. Wogóle sprzeczek doświadczymy tutaj bardzo dużo (nie ma bodajże całego odcinka w którym wszystko między nimi jest ok). Z tego wynika właśnie ilość odcinków tego anime (12 + OAV). Moim zdaniem nie za dużo, nie za mało, w sam raz. Gdyby ich było więcej, znużyłyby nas po prostu ciągłe niesnaski zakochanych. Mniejsza ich ilość spowodowałaby, że nie poznalibyśmy wszystkich tajemnic Onegai Teacher i jego bohaterów. Nie dowiedzielibyśmy się kto oprócz Keia cierpi na tą samą chorobę lub jak wygląda sensei Yamada po ogoleniu zarostu i ścięciu włosów Wink. Jak wspomniałem na początku fabuła nie jest mocą stroną tego anime. Na szczęście ten aspekt autorzy nadrobili w inny sposób: postaciami drugoplanowymi oraz humorem. I chwała im za to. Dzięki temu przez historię Keia i Mizuho obejrzymy z ciekawością i być może kiedyś do niej powrócimy. Powinniśmy tylko wiedzieć, że jest to prostu kolejna wymyślona, aczkolwiek miła historia miłosna dwóch osób, których połączyła niekoniecznie miłość (bynajmniej z początku)




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Sob 12:46, 30 Wrz 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kossak
Administrator
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Brodnica / Gdańsk

PostWysłany: Nie 23:21, 24 Wrz 2006    Temat postu:

Ej, man, nudzi ci sie chyba, co? ;]
(DLACZEGO TE DZIEWCZNY NIE MAJA SUTKOW!?)



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 23:40, 24 Wrz 2006    Temat postu:

Nie nudzi mi się chociaż gdy patrzę na rozmiary postów sam się nad tym zastanawiałem Razz...a te dziewczyny nie mają narysowanych sutków gdyż wtedy byłoby to hentai a nie anime dozowlone dla każdej grupy wiekowej ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwony_86
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 16:15, 25 Wrz 2006    Temat postu:

Czyli w Japonii to posiadanie sutków przez dziewczyny określa czy kreskówka jest erotyczna czy nie? Rolling Eyes Fajny kraj Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 19:37, 25 Wrz 2006    Temat postu:

Posiadanie przez kobiety sutków na rysunku oznacza jedynie granice wiekową dla której dane rysunki są przeznaczone czyli jeśli rytsunek ma w swej postaci podtekst erityczny który jest nieukrywany ( czyli jest pokazywane wszystkie aspekty kobiecego piękna ) to wtedy mamy doczynienia z hentaiem jeśli nie wtedy jest to manga erotyczna ( wiem dla niektórych różnca jest żadna le jednak jest ) Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 22:18, 25 Wrz 2006    Temat postu:

Hellsing

Któż z nas będąc jeszcze małym dzieckiem nie słyszał o Hrabim Draculi i jego poplecznikach wampirach? Ja należę do tego grona ludzi, którzy chylą czoła przed tymi majestatycznymi postaciami. Dlatego też od pierwszego wejrzenia pokochałem mangę „Hellsing” ociekającą krwią, przepełnioną mrokiem i grozą, która towarzyszy czytelnikowi od pierwszej do ostatniej strony.

W Polsce do tej pory ukazało się 7 tomów mangi, ale, ale... niebawem doczekamy się ósmego. Trudno w paru zdaniach oddać treść całości owej mangi. Każdy tom podzielony jest na poszczególne rozdziały, które po przeczytaniu tworzą jedną całość.

Cała akcja mangi rozpoczyna się w momencie, gdy oddział policjantów zostaje wysłany do małej angielskiej wioski Cheddars, gdzie ma dojść do pojmania szalonego pastora. I wszystko być może poszło by jak z płatka gdyby nie fakt iż naszego pastora broni stado ghuli (zombie sterowane przez wampiry). Dlatego też bezsilna policja wzywa na pomoc „broń ostateczną” : Zakon Rycerski Kościoła Anglikańskiego dowodzony przez Integrę Hellsing, której organizacja od wielu lat chroni Wielką Brytanię przed siłami wykraczającymi poza ludzkie doświadczenie...

Tym sposobem dochodzimy do momentu, w którym poznajemy szefową organizacji, a co za tym idzie i Alucarda jej wiernego sługę. Wampira wysokiej klasy, który poprzysiągł bezwzględne posłuszeństwo swojej Pani. Obdarzony nadludzkimi mocami, wyposażony w najnowszy sprzęt ( pistolet ? spluwa Jackal 13 mm ważąca ponad 17 kg mieżąca prawie 40 cm), zostaje wysłany, by ostatecznie rozprawić się z szalejącym pastorem. I tutaj następuje pewna rozbieżność. Otóż w mandze Alucard „rozwala” (i to dosłownie) pastora na pustkowiu (najpierw jednak porządnie obrywa od ghuli, ale zbiera się do kupy, w końcu jest nieśmiertelnym wampirem Smile), natomiast w anime do starcia dochodzi w miejscowym kościele. W obu jednak przypadkach poznajemy Policjantkę, jedyną ocalałą, nie przemienioną w ghula, niestety (a może stety), śmiertelnie ranioną przez Alucarda gdy ten rozprawiał się z pastorem. Wictoria Celes (bo tak nazywa się Policjantka) dostaje od wampira szansę na drugie życie „przestrzeliłem Ci płuca, żeby tafić go w serce wybacz, ale przy takim kalibrze długo nie pożyjesz, co wybierasz?”. Odznaczająca się dość mała odwagą, przyjmuje propozycję i stając się podopieczną Alucarda zaczyna pracę dla Agencji Hellsing.

I tak właśnie kończy się się pierwszy rozdział tomu 1. Dużo w nim krwi, trupów, ghuli i strzelaniny.....(pycha) W rozdziale drugim dowiadujemy się w jaki sposób Agencję Hellsing przejęła Integral oraz w jakich okolicznościach poznała Alucarda. W rozdziale trzecim spotykamy parkę „sympatycznych” wampirów, które mają niezły ubaw mogąc atakować domy i mordując ich mieszkańców. Policja znów jest bezsilna Sad, dlatego do akcji wkracza Organizacja Hellsing z Alucardem i Policjantką na czele. Potem akcja dzieje się błyskawicznie. Alucard przebija jednego z wampirów własną ręką, natomiast Wictoria unicestwia drugiego, a właściwie drugą z łowców. Rozdział oczywiście został splamiony krwią Smile W rozdziale czwartym i piątym poznajemy kolejno: Waltera (kamerdynera w rezydencji Integral Hellsing, który w późniejszych tomach odsłoni swoje prawdziwe oblicze...) oraz Ojca Paladyna Aleksandra Andersona, agenta „siepacza” 13 – go Oddziału Specjalnego Iscariote, śmiertelnego wroga Alucarda. Nie muszę więc opisywać masakry jaka ma miejsce na stronach rozdziału 5 – go. A jest na co popatrzeć Smile...

Podsumowując. Są gusta i guściki. Jedni wolą ckliwe ociekające słodyczą shoujo mangi, ja natomiast pozostanę radykałem (jak zwykle zresztą) i z pełną świadomością i trzeźwością umysłu stwierdzam, że jak dla mnie „Hellsing” to BOMBA!! Świetna kreska Kohta Hirano, taka wyraźna i czysta. Dialogi...hmmm w zależności od sytuacji, czasem doprowadzają do szaleńczego śmiechu (szczególnie w scenach z udziałem Policantki), czasem jeśli wymaga tego sytuacja są poważne i bardzo przemyślane. Czytając kolejne tomy możemy zaobserwować przemiany wewnętrzne bohaterów, rozwijające się ciekawe wątki, pojawiające się nowe postaci, z których każda odgrywa znaczącą rolę.

Co się natomiast tyczy anime....No cóż. Ja osobiście bardzo się rozczarowałem. Pocieszeniem był dla mnie jednak fakt iż wreszcie mogłem usłyszeć głos Alucarda ( w wersji japońskiej bomba) oraz nacieszyć oko całkiem niezłym openingiem. Co do muzyki to złego słowa nie mogę powiedzieć bo jest naprawdę dobra. Szczególnie Mr. Big wykonujący ending Smile Tak więc nie mogę się doczekać chwili, w której chwycę tom 8 i zatopię się w rzece krwi, którą przeleje Alucard gdy dopłynie swoim okrętem do Londynu by ostatecznie rozprawić się z siłami zła...........




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Wto 21:37, 17 Paź 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 16:08, 26 Wrz 2006    Temat postu:

Oh! My Goddess

Wieczór w akademiku męskim Politechniki Nekomi. Keiichi Morisato spędza w nim kolejną nudną godzinę odbierając telefony do swojego senpaja (kolegi z wyższego roku), Aoyamy. Chcąc do niego oddzwonić przez pomyłkę wybiera numer Biura Boskiej Pomocy. Wprost z lustra zjawia się jego piękna przedstawicielka, Belldandy. Jej zadaniem jest pomoc osobom, które podobnie jak Keiichi, mają jakieś zmartwienia. Spełnia jedno życzenie, ale Keiichi, będąc przekonanym o dowcipie swojego senpaja, chce by Belldandy została z nim już na zawsze. Życzenie zostaje zaakceptowane przez Biuro Boskiej Pomocy, a chłopak wyrzucony z akademika za naruszenie zakazu przyprowadzania do niego kobiet. Oboje zatrzymują się więc w starej świątyni.

Oh! My Goddes (org.: Aa Megami sama) to seria ciesząca się w Japonii bardzo dużym powodzeniem u młodzieży. Kosuke Fujishima zaprojektował ją jako krótki serial na życzenie redaktorów magazynu "Afternoon", którzy ujrzeli zaprojektowany przez rysownika podkoszulek z Miyuki (bohaterka Taiho Shichauzo) w stroju bogini. Po dwóch tygodniach powstał pierwszy odcinek komiksu, który ostatecznie ukazał się w miesięczniku "Afternoon" w 1989 roku. Popularność Keiichiego i spółki utrzymuje się niezmiennie do dzisiaj. Na kanwie mangi powstały między innymi: animowany film kinowy, pięcioodcinkowy serial OAV i gra komputerowa.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Sob 12:41, 30 Wrz 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 9:10, 27 Wrz 2006    Temat postu:

Armitage III Poli i Dual Matrix

"Armitage III" można było obejrzeć kilka lat temu w "Canal Plus", wtedy jednak nie interesowałem się animowanym kinem japońskim. Później obejrzałem wersję kinową tego anime, zatytułowaną "Armitage III: Polymatrix" i przez czas dłuższy nie byłem świadomy faktu, iż film ten jest tylko skróconą wersją oryginalnej serii OAV. Nadrobiwszy to "niedopatrzenie" miałem mieszane uczucia. Kilka lat temu, zaliczałem tę opowieść do bardzo udanych i twierdziłem nawet, że jest to film ciekawszy od "Ghost in the shell"... Z perspektywy czasu nie wygląda to jednak tak różowo. "Armitage III" zrobiony jest według schematycznych zasad taniej amerykańskiej szkoły kina sensacyjnego, gdzie od fabuły dalece ważniejsza jest efektowność. Jednak twórcy, kłaniając się widzowi zza oceanu, potrafili przemycić w serialu tym kilka interesujących tematów, choć dla ludzi interesujących się problematyką związaną z androidami nie były to pomysły nowe.

Twórcami pomysłu "Armitage III" są scenarzysta Chiaki J. Konaka, który zabłysnął kilka lat później jako jeden z twórców "Serial Experiments Lain", oraz reżyser i projektant postaci - Hiroyuki Ochi. Tworząc serial chcieli bardziej skupić się na emocjonalnej sferze problemów robot - człowiek. Akcję umieścili w 2179 roku, na skolonizowanym Marsie, gdzie wśród ludzi koegzystują androidy typu II, posiadające sztuczną inteligencję nie dorównującą umysłowi ludzkiemu, wykonujące prace nie wymagające wysiłku umysłowego. Na czerwoną planetę przybywa detektyw Ross Sylibus, przeniesiony z chicagowskiego wydziału policji do podobnej placówki na Marsie. Nie cierpi cyborgów i androidów. Kiedyś w wyniku uszkodzenia, jeden z nich zabił jego dziewczynę. Do tej pory nie może się otrząsnąć po jej stracie. Jest typem starego detektywa, który używa sprawdzonych metod i posługuje się staromodnymi przedmiotami, takimi jak np. Ferrari 250GT.

Jego partnerką w nowym miejscu zostaje Naomi Armitage - z wierzchu twarda super policjantka, lubująca ubierać się prowokacyjnie, w środku wrażliwa i zagubiona dziewczynka. Początkowo nowi partnerzy nie mogą się ze sobą dogadać. Jemu przeszkadzają hałaśliwe metody pracy i niezbyt przyzwoity ubiór Armitage, Armitage natomiast nie potrafi zaakceptować jego niechęci do robotów.

Przybywszy na Marsa Ross, już na lotnisku rozpoczął nową pracę od poznania w akcji swojej nowej partnerki. Armitage próbowała zatrzymać wysokiego blondyna, podejrzanego o morderstwo piosenkarki country. Nie został schwytany, ale Armitage odkryła w jego bagażu ciało gwiazdy, która okazała się wyprodukowanym nielegalnie androidem nieznanego typu. Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary, Ross i Armitage próbują rozwikłać zagadkę stojącą za "morderstwami" androidów i motywy działania "zabójcy", który przedstawia się jako Rene D'anclaude.

Niektórzy zapewne wrzucą ten tytuł do szuflady z cyberpunkiem, jednak należy mu się raczej etykietka sensacyjnego filmu science-fiction i to niespecjalnie oryginalnego. Nie da się ukryć, że twórcy, przynajmniej częściowo wzorowali się na "Łowcy Androidów" Ridley'a Scotta. Tak jak tam, mamy tu glinę, który za androidami nie przepada, androida, który jest bardziej ludzki niż wielu przedstawicieli naszego gatunku, oraz postać negatywną, posiadającą wygląd Rutgera Hauera i podobną pokręconą "osobowość", co postać przez niego odgrywana w tamtym filmie. Twórcy serialu poruszają podobne tematy, zadają podobne pytania i tak jak tam przyglądają się problemom bardziej od strony filozoficznej niż technologicznej, choć w serialu nie ma to oczywiście takiej mocy jak w "Łowcy".

"Armitage III" nie jest więc produkcją oryginalną, a twórcy próbowali upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, chcąc zadowolić i fanów akcji i dobrego science-fiction. Z głównej bohaterki zrobiono postać, której efektowny wizerunek super gliny, której nikt nie podskoczy, ma przyciągać widza mniej wymagającego i co za tym idzie scenariusz obfituje również w sceny akcji. Z drugiej strony twórcy pozwalają się także zastanowić nad problemami filozoficznymi, poruszanymi w serialu. Dylematy głównej bohaterki są całkiem przekonujące i łatwo wczuć się w jej rolę, zwłaszcza ze względu na fakt użyczania jej głosu przez Hiroko Kasaharę, która jest niezastąpiona przy rolach wymagających okazywania skrajnych emocji.

Sam wątek główny serialu jest jednak dość naciągany. Powód, dla którego miały istnieć "trójki" jest mało prawdopodobny i moim zdaniem byłby zupełnie nieefektywny. Wydaje się, że twórcy chcieli pójść o krok dalej od autora "Łowcy", ale silenie się na oryginalność zaprowadziło ich niestety w ślepą uliczkę. W scenariuszu znajdziemy też kilka innych nietrafionych pomysłów, ale właściwie się ich nie zauważa.
Czy to oznacza, że "Armitage III" jest serialem słabym? Oczywiście przegrywa w wyraźny sposób z dziełem Ridley'a Scotta, czy może raczej powinienem napisać Philipa K. Dicka, ale nie można jej także postawić obok najciekawszych filmów anime o tematyce science-fiction. Mimo to prezentuje się dość przyzwoicie. Scenografie są szczegółowe, choć to nie pierwsza liga. Projekt postaci jest także staranny, choć może denerwować fakt zastosowania dwóch dosyć odrębnych stylów rysowania twarzy. Animacja może nie powala, ale jest na poziomie. Muzyka rozczarowuje. Temat główny razi plastikowością i nieoryginalnością. Bardzo to dziwne, bowiem twórca muzyki zdradza swe zainteresowania muzyczne, wykorzystując w serialu motyw muzyczny zapożyczony od grupy King Crimson, dla której wykorzystywanie automatu perkusyjnego to ciężki grzech.

Podsumowując, w kategorii film sensacyjny, na pewno jest to produkcja na wysokim poziomie. Jeśli popatrzymy na nią w kategoriach science-fiction, wypada tylko przeciętnie, ale fani tego gatunku nie będą do końca zawiedzeni po obejrzeniu "Armitage III". To serial, w którym pogodzono potrzeby fanów dobrej akcji i średniej mądrości science-fiction, aczkolwiek tak potężnych dziur naukowych, jakie występują w dzisiejszym amerykańskim kinie fantastyki naukowej, z pewnością tu nie znajdziemy.


Akcja „Dual Matrix” dzieje się w kilka lat po wydarzeniach znanych nam z serii OAV oraz filmu. Byli policjanci, Naomi Armitage i Ross Sylibus, po dramatycznej walce o swoje istnienie zmienili tożsamość i ukrywają się w marsjańskim St. Lowel. Ich córeczka Yoko właśnie obchodziła kolejne urodziny, kiedy jej matkę nawiedziła wizja rzezi, mającej miejsce w nielegalnej fabryce robotów trzeciej generacji, zupełnie takich jak nasza bohaterka. Pociągnięta brzemieniem odpowiedzialności za swoje siostry, Naomi postanawia opuścić na jakiś czas rodzinę i rozwikłać tę zagadkę. Tymczasem w ziemskim Chicago ma odbyć się konferencja, podczas której zapadnie decyzja o przyznaniu robotom praw ludzkich. Oba wątki łączą się ze sobą dość szybko i cała oś akcji staje się jednym wątkiem głównym.

Fabuła nie jest czymś, dla czego warto było by tę produkcję obejrzeć. Choć bardzo przejrzysta i łatwa do zrozumienia (zresztą, postaci najczęściej ujawniają swoje motywy bez zbędnych ceregieli), jest schematyczna i w dużej mierze przewidywalna. Początek potrafi zaciekawić, jednak wątek kryminalny, tak powoli odkrywany w części pierwszej, tu objaśniany jest już po paru minutach, a fabuła odsłania nam wszystkie główne karty w tym rozdaniu. Taki zabieg pozwolił twórcom na rozwinięcie nieskrępowanej spirali akcji. Zresztą, efektowne pojedynki i pościgi to znak firmowy tego anime. Całość jest dość dobrze wyważona, choć przez cały czas nie mogłem się pozbyć wrażenia jakobym oglądał coś, co trafiło do mnie prosto z fabryki snów a nie od japońskich animatorów. Nie jest to bynajmniej jakiś duży zarzut, bo nawet jeśli anime zrobione zostało w stylu „amerykańskim”, to czerpie z niego pozytywne cechy dobrego kina sensacyjnego. W „Dual Matrix” mniej czasu poświęcono na kwestie „humanizmu” robotów i relacji człowiek-robot. Może to i dobrze, bo jeśli nie ma się czegoś nowego do wniesienia w tej kwestii, to moim zdaniem lepiej tematykę tę pominąć. Sceny, w których reżyser jednak ociera się o te kwestie, wypadają w moim mniemaniu nieco sztucznie, a całość tematyki złożona jest raczej z wyświechtanych banałów, niż jakichś ciekawych przemyśleń. Stanowi to mankament, który jednak z łatwością można zignorować podczas oglądania.

Pomimo że głównymi bohaterami pozostają Naomi i Ross, to charakter i osobowość tej pierwszej uległ dużej zmianie. Niewiele pozostało z nieznośnej policjantki Armitage. Jest ona zdecydowanie bardziej poważna, żeby nie powiedzieć – dorosła. Zewnętrznie tę zmianę charakteryzuje m.in. mniej krzykliwy ubiór. Myślę, że postać straciła w tym filmie bardzo wiele ze swojego uroku. Przemiana z twardej, nieco nieporadnej, zagubionej i wiecznie ironizującej dziewczyny w dojrzałą, poważną, dbającą przede wszystkim o dobro męża i dziecka kobiety jest może i umiarkowanie przekonująca, jednak ja z łezką w oku wspominałem „starą, dobrą” Naomi. Ross, jak to on, ciągle troskliwy i próbujący podejść do wszystkiego rozważnie. Nową postacią w tej rodzince jest dziewczynka imieniem Yoko. Jak na postać dziecięca jest przekonująca, choć brakuje mi u niej trochę tego dziecięcego „pazurka”, który tak częsty jest w innych produkcjach anime. Główna postać negatywna raczej nie zaskakuje. Z początku bałem się, że jest to jeden z bohaterów spod znaku: Buhahahaha, a teraz opanuję caaały świat! Na szczęście, mimo iż sztampowy, nasz czarny charakter nie jest kalką tego schematu. Oczywiście musi on posiadać maniakalną postawę odpowiednią dla czarnego bohatera. Tak więc poza pierwszą w kolejce chęcią zysku, ma inną osobliwą fascynację, o której w związku z antyspojlerowym charakterem recenzji wspomnieć mi nie wypada.
„Armitage III” w obu swych formach dystrybucyjnych stało na wysokim poziomie technicznym. Szczegółowa i atrakcyjna grafika stanowiła dużą zaletę filmu. Główny motyw muzyczny serii OAV do teraz zaś często wydobywa się z głośników mojego sprzętu audio. Trzeba sprawiedliwie przyznać, że część druga bynajmniej nie obniżyła lotów. Grafika jest bardzo szczegółowa i z dużą ilością detali. Całość została wykonana z potężnym wsparciem renderingu komputerowego. Mimo że w większości scen wyglądało to ładnie i estetycznie, zdarzały się też momenty niedopracowane, np. mało szczegółowy rendering na tle szczegółowego planu 2D. Takie fragmenty – a niestety było ich kilka – skutecznie obniżyły moją ocenę za grafikę w filmie. Większość scen walk została wykonana widowiskowo i z odpowiednim wypośrodkowaniem (choć zdarzały się i takie, w których oko oglądającego z trudnością nadążało za akcją). Praca „kamery” również przypomina nieco rozwiązania znane ze współczesnych amerykańskich produkcji spod znaku akcji. Ogólne wrażenia estetyczne pozostają pozytywne, a grafika i jakość wykonania na pewno są atutem tej produkcji.

Projekt postaci od czasu poprzedniej części uległ wyraźnym zmianom. Naomi ma bardziej poważną twarz, choć w moim poczuciu estetyki nieco brzydszą. Nie oddaje ona tak samo jak jej charakter tego minionego uroku. Nie znaczy to jednak, że postaci są wykonane źle. Wręcz przeciwnie, główni bohaterowie i większość postaci drugoplanowych zaprojektowanych jest dokładnie i ogląda się je z przyjemnością. Nie ma tu także wyraźnego, znanego z pierwszej części dwojakiego stylu rysowania twarzy.

Miłe zaskoczenie stanowi dla mnie muzyka. Nie stoi ona może na poziomie światowej muzyki filmowej, nie znajdziemy tu także tak łatwo wpadających w ucho utworów, jak w części pierwszej, ale mimo wszystko muzyka stanowi łagodne i, powiedziałbym, niemal wzorcowe tło dla filmu, poprawnie oddające klimat scen. Przede wszystkim dominuje tu gitara elektryczna, ale w pewnych momentach możemy też usłyszeć przyjemne dla ucha motywy w stylu celtyckim.
Klimat w filmie od czasu poprzedniej części uległ odciążeniu. Jest to chyba spowodowane przede wszystkim wspomnianym brakiem rozmyślań nad smutną egzystencją robotów. Tragizm z części pierwszej został zastąpiony wartką akcją i trzymaniem widza w napięciu. Napięcie to determinują przede wszystkim sceny walk, które swoim dynamicznym charakterem nie pozwalają widzowi na odczuwanie jakichkolwiek dłużyzn. Dla ludzi bardzo łatwo wzruszających się (do których niestety nie nalezę), znajdzie się także parę scen, podczas których można uronić łezkę.

„Armitage III: Dual Matrix” to efektowne kino akcji, które, mimo iż przewidywalne, pozwala miło spędzić dziewięćdziesiąt minut projekcji. Na pewno nie jest to produkcja, do której przynajmniej ja chciałbym wracać kilkakrotnie. Nie ma skomplikowanych bohaterów, których można by próbować rozgryźć. Nie ma przesłania (no, może poza czymś w kontekście All you need is love). Jest to natomiast anime, które oferuje nam czystą, sensacyjną i nieskrępowana rozrywkę. Jeśli ktoś właśnie tego oczekuje od anime, „Dual Matrix” jest produkcją do tego stworzoną.





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Wto 21:25, 02 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 22:35, 27 Wrz 2006    Temat postu:

W tym właśnie roku wojna rozgorzała jednocześnie w każdym zakątku świata. Przy wielkich ruchach wojsk, fronty powiększały się, łączyły, rosły rozwijając się w ogólnoświatową wojnę. Wiedza została utracona. Chaos panował wszędzie. Nowe potęgi powstawały, zastępując stare narody. Nie użyto broni nuklearnej. Ale nawet bez niej Ziemia stała się dużo cichszą planetą...

Jest rok 2137, przez naszą planetę przetoczyła się III wojna światowa, pozostawiając po sobie iście apokaliptyczną scenerię. Wielkie metropolie zamieniły się w wielkie gruzowiska, a miliardy itnień ludzkich zniknęły z powierzchni ziemi. Jednak na tych powojennych pustkowiach nadal żyją ludzie i często w dalszym ciągu prowadzą działania wojenne. Ten świat to koszmar, który sami sobie stworzyliśmy. Wydawać by się mogło, że nie ma z niego ucieczki, jednak to nieprawda, gdyż istnieje miejsce zwane Olimp. Olimp to miasto-utopia, supernowoczesne, zarządzane przez superkomputer GAIA, nad którym trzyma pieczę Wielka Rada, grupa siedmiu starców sprawująca władzę w Olimpie i konsultująca wszystkie swe decyzje z GAIĄ. Wielka Rada oraz spora część mieszkańców Olimpu to bioroidy, genetycznie zmodyfikowani ludzie pozbawieni emocji i możliwości rozmnażania się. Bioroidy miały być lekarstwem na bolączki naszej cywilizacji, jednak projekt ten od samego początku wywoływał wiele kontrowersji, co jest brzemienne w dosyć dramatyczne skutki do dnia obecnego - dnia, w którym Deunan Knute trafia do Olimpu, sprowadzona tu siłą przez oddziały specjalne miasta. Tu natychmiast wzbudza niezdrowe zainteresowanie władz metropolii (m.in. Ateny - szefowej administracji AEGIS, organizacji w stylu naszego ONZ, tyle że z o wiele większymi uprawnieniami), gdyż jest osobą, której przeszłość zdaje się skrywać jakąś mroczną tajemnicę, związaną z przeszłością Olimpu. Tam też spotyka swego starego towarzysza broni - Briareosa, z którym łączyło ją głębsze uczucie, a którego nie widziała od paru lat. Jednak Briareos Hecantonchires nie jest już tym samym człowiekiem. A właściwie nie jest już nawet człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Życie w Olimpie, które na pierwszy rzut oka wydaje się sielanką, już wkrótce dla Deunan przestanie nią być, a ona wplątana w polityczno-ideologiczną intrygę stanie się centralnym punktem zainteresowania w tej dramatycznej awanturze.

Produkcja anime, która ma szansę znaleźć uznanie w oczach tych, którzy do tego gatunku są przekonani. Pozostałych wyszukana stylistyka i żargon cyberpunku oraz specyficzna budowa i schematyzm (porównywalny z powtarzalnością fabuł westernowych) zniechęcą.

Na plus wywierająca wrażenie wizja przyszłości i jej wytłumaczenie.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Czw 19:14, 28 Wrz 2006    Temat postu:

Witch Hunter Robin

Ludzie zawsze bali się zjawisk nadprzyrodzonych. Czary, moce, przekleństwa od wieków wpływały na ich wyobraźnię. Do tego stopnia, że byli skłonni tłumaczyć nimi wszelkie niewyjaśnione zjawiska. A co gorsza, oskarżać niewinnych ludzi i okrutnie ich karać - słynne lochy inkwizycji, czy tysiące płonących stosów, na zawsze utrwaliły się w ludzkiej pamięci...

Akcja Witch Hunter Robin rozgrywa się w wieku XX, gdy nikt już nie wierzy w opowieści o czarach, magii i przede wszystkim - czarownikach i czarownicach. Prawda nie jest jednak taka prosta - ludzie znający się na Mocy (zwanej w serii witchcraft) naprawdę istnieją... Część z nich nie nadużywa swych możliwości, żyjąc jak każdy człowiek - niestety, wielu spośród nich dąży do osiągnięcia własnych celów, nie licząc się z innymi. Co gorsza, mogą nawet zabić człowieka, pozostając bezkarni - bo jak skazać kogoś, kto zatrzymał na odległość czyjeś serce? Przecież jest to niemożliwe bez magii, która, jak każdy wie, nie istnieje...

Właśnie w celu zwalczania tych najgorszych wiedźm i czarowników funkcjonuje tajna organizacja Solomon. Powstała dawno temu, a dysponując olbrzymią bazą danych o liniach genealogicznych ludzi, śledzi i pilnuje tych, którzy potencjalnie mogą być obdarzeni mocą. W razie potrzeby do akcji wkraczają jej łowcy, mający jeden cel - powstrzymać, a więc zabić ofiarę.

Anime opowiada o japońskim oddziale tej organizacji, zwanym w skrócie STN-J. Cała historia zaczyna się zaś, gdy w pół roku po śmierci jednego z Łowców, z Kwatery Głównej przysłane zostaje uzupełnienie - w postaci piętnastoletniej Robin, będącej jednym z Craft Userów („craft user” - inaczej „Witch”, człowiek obdarzony Mocą), pracujących dla Solomona. Nie można powiedzieć, aby jej przybycie zostało dobrze przyjęte przez jej nowych współtowarzyszy, czy też przez dowództwo. Przyczyną jest to, że STN-J prowadzi na własną rękę prace nad dziwną substancją - ORBO - zdolną neutralizować moce wiedźm. Z tego też powodu nie zabijają oni Craft Userów, tylko starają się ich chwytać i przetrzymywać w zamknięciu... Jak łatwo zrozumieć, w tej sytuacji nowa członkini grupy jest podejrzewana o bycie szpiegiem, mającym wykraść informacje o tajemniczym wynalazku. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że ma pewne problemy z kontrolowaniem własnej mocy.

Tak zaczyna się wyśmienita (moim skromnym zdaniem) seria Witch Hunter Robin. Fabuła, mimo że pozornie dość typowa, rozwija się niezwykle interesująco i naprawdę wciąga nas w bieg wydarzeń. Nie można jej także odmówić wielu zaskakujących zwrotów akcji, czy zdumiewających, nietypowych rozwiązań - najlepszym przykładem może być metoda, jaką Robin przezwycięża swoje kłopoty z mocą - przyznaję się bez bicia, że do tej pory z tak prostym, a przy tym ciekawym pomysłem nie spotkałem się jeszcze w żadnym anime, mandze - ani nawet książce.

Jednak wszystkie zaskakujące nas elementy fabuły są niczym w porównaniu z tym co następuje w połowie serii - fabuła zakręca nagle o 180 stopni, stawiając przed nami zupełnie inny obraz wydarzeń, inne ich pojmowanie, niż do tej pory.

Fabuła jest jak dla mnie największą zaletą tej serii - za drugą należy stanowczo uznać bohaterów. Mimo że dość typowi, są naprawdę interesujący i ciekawie ukazani, a przede wszystkim mają w sobie głębię, która nie raz potrafi nas zaskoczyć. W miarę rozwoju akcji niektórzy z nich się zmieniają - za najlepszy przykład może służyć tytułowa bohaterka oraz Yurika - niepoprawna, olewająca swoja pracę i wiecznie przysypiająca blondynka. Zwłaszcza porównanie tej postaci z początku i końca serii ukazuje ogrom zmian jakie w niej zaszły - i co najważniejsze, następują one stopniowo i są dobrze uzasadnione.

O nastroju dużo powiedzieć się nie da - jest spokojny i smutny, albo raczej nieco melancholijny, przesycony przy tym tajemniczością i niezwykłością, dynamiczny zaś, gdy akcja tego wymaga. Występują tutaj oczywiście pewne wątki komediowe, od typowych gagów (zazwyczaj powodowanych przez Yurikę, lokaja, czy ich szefa) do - moim zdaniem bardziej interesujących - żartów, często językowych, albo bawiących się kulturą - jak imię jednego z głównych bohaterów. Ten tajemniczy, chodzący w czarnym płaszczu, ponury bishonen ma na imię - uwaga - Amon - jak egipski bóg słońca. Także wspomniana wyżej metoda opanowania mocy przez Robin jest puszczaniem oka do widza - tak proste wyjaśnienie czegoś, co normalnie wymaga od bohaterów tak wielkich wyrzeczeń...

Wspomnieć należy także o dwóch bardzo istotnych dla serii sprawach - kresce i animacji. Stoją one na bardzo wysokim poziomie - postacie są ładne, wyraziste, a przy tym bardzo realistyczne. Także animacja jest wyśmienita – dynamiczna w scenach walk, zwalniająca, gdy nadchodzi chwila refleksji... Warto także wspomnieć o ciekawych zabiegach autorów - niekiedy sam obraz nasuwa nam pewne przemyślenia, albo coś sugeruje - np. w pierwszych odcinkach, gdy Robin jest jeszcze wyobcowana z zespołu, inni członkowie są jakby lekko zdystansowani, a zdarza się, że niekiedy obraz jakby lekko się rozmywa - ma to sugerować wyobcowanie Robin z grupy.

I wreszcie na koniec - muzyka. Nie będę ukrywał, ciężko mi o niej coś napisać - w mojej opinii jest ona bardzo dobra i odpowiednio dopasowana do wydarzeń, a także stanowczo nadaje się do posłuchania bez związku z serią.

Podsumowując, Witch Hunter Robin jest naprawdę warta obejrzenia - ma wciągająca fabułę, ciekawe postacie, a przy tym bardzo dobra animację i muzykę, które stanowią wspaniale uzupełnienie świetnej całości. Polecam ją serdecznie każdemu.

Robin - przez całe życie mieszkała we Wł0szech, choć sama uważa, że urodziła się w Japonii.Opiekował się i uczył ją Ojciec Juliano - wielka osobistość w świecie Solomona.Był on utalentowanym łowcą czarownic o niespotykanej mocy, która niestety zaczęła zanikać. O samej Robin trudno dużo powiedzieć.Zdaje się osobą niezwykle cichą, ale stanowczą.Poza tym ubiera się tak jak brytyjskie damy kilkadziesiat lat temu.Nosi się na czarno, co ładnie oddaje mroczność całej serii.

Amon - przywódca grupy operacyjnej.Jest introwertykiem, który lubi chodzić własnymi drogami.W połowie jest człowiekiem, w połowie zaś czarownikiem, przez co naturalnie jest odporny na magię.Zazwyczaj nie słucha nikogo i bardzo ozięble odnosi się do reszty grupy. Nie ucieszyła go również wiadomość o przybyciu Robin. Ma 25 lat oraz cały czas chodzi w długim czarnym płaszczu.

Sakaki Haruto - ma 17 lat i zajmuje się przede wszystkim ofensywą. Jest nieco narwany i niedoświadczony, przez co zdarza mu się wykonać misję w sposób nie do końca zaplanowany, a inni muszą naprawiać to, co on wcześniej popsuł.Poza tym nie ma żadnych specjalnych zdolności.Sam kiedyś powiedział, że jego największym marzeniem jest być kimś niezwykłym.

Dojima Yurika - 18-letnia blondynka, której hobby ostatnio jest spóźnianie się do pracy. Powód jest zawsze ten sam : Przez cały czas ziewa.Chociaż nazwana jest "niezwykłym dzieckiem" jeszcze tak naprawdę nie wiadomo, co reszta grupy przez to rozumie. Nie widać również, żeby robiła cokolwiek pożytecznego.Zazwyczaj prezysypia w każdej chwili albo plącze się bez sensu po budynku organizacji.

Michael Lee - mózg całej grupy. Ma 16 lat i jest geniuszem w dziedzinie komputeryzacji.Zajmuje się zbieraniem informacji dla grupy.Oczywiście nieobca jest muhackerka, którą się przede wszystkim wtedy, kiedy ktoś z grupy przychodzi z osobistą sprawą.Do usprawiedliwienia potencjalnej "wpadki" ustanowiono Prawa Ciekawości, dzięki którym może korzystać z zazwyczaj niedostępnych materiałów.Niestety nie jest powiedziane, jak poszczególne punkty brzmią.Michael posługuje się tylko ich numerami.

Karasuma Miho - ma 19 lat.Jej specjalną zdolnością jest manipulacja, którą wykorzystuje tylko wtedy, kiedy potrzebne są informacje od osoby nie powoązanej z STN-J, ale mającej pośredni związek z podmiotem akcji.Wykorzystuje ją poprzez "przypadkowy" dotyk,przy okazji mówiąc, w co dana osoba ma wierzyć.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Sob 12:39, 30 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 12:37, 30 Wrz 2006    Temat postu:

Golden Boy

Konnichiwa!

Pozwólcie, że na początek się przedstawię. Jestem Kintaro Oe – 25-cio letni były student. Nie, nie wyrzucili mnie z uczelni. Sam odszedłem, bo opanowałem cały materiał. Teraz przemierzam świat na moim rowerze chwytając się najróżniejszych prac i ucząc się przy tym życia. Uwierzcie mi na słowo – to może być bardzo przyjemne. No i pozwala zostać bohaterem anime. Co prawda występuję tylko w sześcioodcinkowym OAV-ie ale za to jakim!

Najważniejszym elementem tego anime są moje przygody, których chyba każdy facet by pozazdrościł. Co chwila na swojej drodze spotykam piękne kobiety, którym próbuję zaimponować. Jak sami pewnie wiecie nie jest to łatwe zadanie, więc w każdym odcinku mam pełne ręce roboty. Często udaję, że nie wiem, o co chodzi, że na danej rzeczy się nie znam – to wszystko, aby wywrzeć najlepsze wrażenie na końcu. Przez to muszę wykonywać czynności, których wiele osób o moich zdolnościach ominęłoby szerokim łukiem. Ja jednak z miłą chęcią podejmuję się tych zadań i bez słowa narzekania sprzątam, gotuję, czy pomagam innym w wygraniu wyborów. Wszystkie spostrzeżenia mogące być przydatne w przyszłości zapisuję w swoim notatniku. Owy notatnik to dla mnie najcenniejsza rzecz na świecie. Mam tam wszystko – portrety moich wybranek, ich wymiary, szczegóły dotyczące każdej z nich oraz wymyślone przeze mnie złote myśli (np. „kobiety są straszne”).

Jednak musicie wiedzieć, że nie tylko dziewczyny mi w głowie. W końcu nie na darmo narrator na zakończenie prawie każdej mojej przygody mówi: „I być może, pewnego dnia uratuje nie tylko Japonię, ale i cały świat!” Co prawda jak dotąd nie uratowałem ani Japonii ani świata, jednak całe życie przede mną. Na razie udało mi się zrewolucjonizować szkolenie na pływaków, nie dopuścić do fałszywego małżeństwa, zamknięcia rodzinnej restauracji i kilka innych rzeczy, zawsze zyskując w zamian kobiecą wdzięczność i przyjaźń (2 razy nawet coś więcej).

Co do oprawy wizualnej to widać, że produkcja ma już swoje lata (na dzień dzisiejszy 11). Przez to animacji komputerowej nie doświadczymy, jednak nie koniecznie musi to być minus. Zarówno tła, postacie jak i mój niezawodny rower Mikazuki 5 zostały dobrze narysowane. Autorzy świetnie przedstawili walory kobiece, które mogą konkurować z innymi, nawet nowszymi anime. Co do muzyki, to ekspertem nie jestem (jestem byłym studentem a nie, Dj-em), ale w moim odczuciu nie przeszkadza, ani nie zachwyca – jest po prostu przeciętna.

No i przyszedł czas, aby się pożegnać. W końcu jest jeszcze wiele miejsc, do których muszę dojechać na moim rowerze. Tak, więc nawet, jeżeli nie lubicie humorystycznych anime to „Golden Boy’a” warto obejrzeć chociażby ze względu na całkiem imponujący wachlarz moich min. Tymczasem nauka, nauka, nauka, nauka...




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez christoff dnia Wto 21:26, 02 Sty 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 21:21, 02 Paź 2006    Temat postu:

Slayers

Slayers to oryginalny tytuł anime znanego w Polsce jako Magiczni Wojownicy. Serie tą możemy zaliczyć do gatunku: komedii, w której niezliczona ilość gaf popełnianych przez bohaterów sprawia, że ogląda się tę pozycje z miłym uczuciem satysfakcji, iż nie marnowaliśmy czasu poświęconemu temu anime. Drugim gatunkiem jest fantasy =) - czy ktoś kiedyś nie chciał być magiem i rzucać sobie zaklęciami na prawo i na lewo? Albo bardzo dobrym szermierzem i ciąć sobie drzewka swoim ukochanym mieczem, który się nie złamie na konarach? Lub spotkać smoka i inne dziwne stwory począwszy od trolli, wilkołaków, demonów, skończywszy na dziwnych ludziach rybach? Ta seria zawiera w sobie wszystkie te magiczne i poza magiczne rzeczy....

Akcja anime zaczyna się typowo, dla typowej małoletniej czarownicy... Lina Inverse, bo tak ma na imię nasza główna bohaterka napada na bandę złodziei o nazwie "Smocze Kły"; główny szef obozu ma dosyć osobliwe hobby i chowa sobie w jaskini od małego - uroczego smoka...który później sprawi trochę kłopotów mieszkańcom wioski i naszym bohaterom...
Po zaserwowaniu odpowiedniej dawki atrakcji dla bandy złodziei w postaci Fireballa, nasza delikwentka napycha swoje torby wszelakiego rodzaju skarbami.... Począwszy od złotych monet, naszyjników z szlachetnymi kamieniami, skończywszy na posążku kobiety z Orihalcolnu (Orihalcon to taki rodzaj metalu) i wyrusza dalej do najbliższego miasteczka by sprzedać nabyte łupy w najbliższym lombardzie...
Na drodze w trakcie podróży do miasta przez duży i gęsty las wyłania się wręcz "obraz bajki o Czerwonym Kapturku i Wilku". Lina zostaje zatrzymana przez jednego z pozostałych bandytów "Smoczych Kłów", który proponuje jej dołączenie do tej bandy..."Mała czarownica" (tak nazwał ją bandyta) wyczuwając złe zamiary i widząc chowających się za drzewami zbirów odmawia przyjęcia tej propozycji z dość błahego powodu "jest zła, ale nie na tyle by przystać do bandytów" (zła= gdy chodzi o skarby i niszczenie obozów bandziorów)...Gdy już ma zacząć się "bójka" przerywa ją niezwykle przystojny mężczyzna, który przedstawia się jako Gourry Gabriev - wędrowny rycerz...Biorąc Linę jako małą dziewczynkę proponuje jej wspólną podróż razem do Atlas City, gdzie udaje się nasza bohaterka...Owa podróż trwa dziesięć dni, przez które panna Inverse będzie musiała znosić towarzystwo naszego blond przystojniaka... Po wyjściu z lasu udają się wspólnie do małego miasteczka, gdzie zatrzymują się w oberży na "mały posiłek". (Lina i Gourry mają chyba żołądki jak rodowici saiyanie z Dragon Balla) Zamawiają osobno Lina cały zestaw menu a Gourry wybrane trzy dania w potrójnych porcjach (gdzie ten chłopak to mieści:P). Po zjedzeniu obiadu Lina dostaje zlecenie za wytargowane 300 sztuk złota na zabicie smoka herszta bandy "Smoczych Kłów"... Nasz smokusiowi jak widać znudziło się bawienie samemu w jaskini, postanowił zwiedzić sobie trochę świata i odwiedzić okoliczne miasta w postaci rozrywki w niszczeniu i paleniu...Nasi bohaterowie postanawiają zatrzymać zwierzę, jednakże z "małymi problemami". Lina stwierdza, że Fireball nie skutkuje i trzeba użyć zaklęcia większego kalibru... Dragon Slave czyli w wolnym tłumaczeniu Kula Smoka, wypowiadając słowa inkantacji:
"Darkness beyond twilight, crimson beyond blond that floks. Buried In the flow of time... In thy great name, I pledge myself to darkness! All the fools stand in our way shall be destroyed by the power you and I possess! Dragon Slave...
"Tasogare yori mo kuraki mono chi no nagare yori akaki mono toki no nagare ni uzumore shi idai na nanji no na ni oite ware, koko ni yami ni chkawan warera ga mae ni tachi fusagari shi subete no oroka naru mono ni ware to nanji chikara hitoshiku horobi o ataen koto o!
"Moc brzasku i zmroku pochowana w purpurowej krwi strumieniu, naznaczona upływem czasu, wzywam was. W twoim imieniu oddaję siebie! Niech głupcy co na mojej drodze stoją zostaną zniszczeniu mocą Twoją, którą i ja władam! Kula Smoka..." ( jest to wolne przetłumaczenie, choć osobiście wolę inną wersje)... Po zniszczeniu smoka i wioski, bez zapłaty, nasza para udaje się w dalszą podróż...

W trakcie trwania odcinków poznajemy inne postacie takie jak Wolf, który był w bandzie "Smoczych Kłów", ponieważ miał misję odnalezienia, skradzionego przez Linę, statuetki z Orihalcolnu. Wraz ze swoim "panem", a może raczej przyjacielem Zelgadisem Graywordsem podążają za Liną Inverse, w celu odebrania jej posążku...Dowiadujemy się o rodzinie Zelgadisa, jego dziadku i pradziadku w jednym : Aka Houshi Rezo -Czerwony Kapłan Rezo.. Spotykamy także bliską przyjaciólkę Gourriego - Sylphiel...No i pierwszego Lorda Ciemności Shabranigdo, zmartchwystałego z 1/7 części swojego ciała...

Postacie:

Lina Inverse - urodziła się w Zelfielii, która słynie z znanych w świecie winnic. Wygląda dość przeciętnie, jest niskiego wzrostu, ma rude włosy i duże czerwone oczy, ubrana w "sexi" różowe getry. Do tego ma swoja pelerynkę, która może pomieścić naprawdę dużo rzeczy...Jej przeguby dłoni zdobią tzw. Demonblood Talizmans - Talizmany z Krwi Demonów, czyli dwie bransoletki, broszka i klamra, podobno każdy z tych talizmanów zawiera w sobie cząstkę mocy czterech Lordów Ciemności ( Shabranigdo, Death Fog, Dark Star, Chaotic Blue). Każdy z nich symbolizował więź z Panią Koszmarów - LoN - Lord of Nightmares. Do ich aktywacji były używane słowa inkantacji " Lord of the Darkness and the Four Worlds, I call upon you, grant me all the Power that you possess!" - "Panie Ciemności czterech światów udziel mi swej mocy." Ma ona w przedziale lat 15/16 ale krążą pogłoski iż ma ich 300. Jej siostrą jest Luna. Ojciec Liny był kupcem, więc teraz wiemy skąd ta "smykałka" do handlu i pociąg do robienia interesów za dość wygórowaną zapłatę... Dra - Mata, Dragon Spooker, "bezlitosna czarownica", pogromczyni smoków i bandytów, płaska jak deska etc. to przezwiska Liny nadane jej przez mieszkańców wiosek i miast w których "grasowała"...Mało kto jednak wie, że skrót DRAGONS STEP PAST OUT OFCLEAR REVULSION, można przetłumaczyć jako: " TA, NA KTÓREJ WIDOK UCIEKAJĄ SMOKI". Wszystkie te przydomki doprowadzają Line do szewskiej pasji...Jako osoba, wobec wrogów i osób w handlu jest bezwzględna, mściwa, ale wobec przyjaciół zdolna do heroicznych czynów. Jest mistrzynią w stosowaniu czarnej magii, a także biegle włada magią szamańską, jak i białą. Niezwykle oczytana, pierwsza jako inteligentna z grupy naszych przyjaciół i jako druga z tych poważnych...

Gourry Gabriev - ubrany w niebieski kostiumik, który dużo mówi o właścicielu... Nasz blond włosy osobnik ma lat ok. 20 i jest wysoki (191cm wzrostu). Doskonały szermierz, zgodził się zostać bodyguardem (ochroniarzem) Liny. Gourriego można przyrównać do meduzy, lub inteligentnego inaczej - jego iloraz inteligencji nie przekracza raczej 10 punktów... jest istotą o niezwykle nieskomplikowanej psychice i rozumowaniu... Kompletnie nie zna się na magii, królik doświadczalny dla zaklęć Liny. Posiada legendarny miecz Hikaru no Ken - Sword of Light -Gorumnova- czyli Miecz Światła, który jest rodzinna pamiątką po przodkach. Należy wspomnieć, że Miecz Światła jest jedną z broni stworzonych przez Dark Stara...Jego specjalną zdolnością jest to, że umie jeść za trzech (tak jak Lina zresztą).

Zelgadis Graywords - jego wygląd jest dość ciekawy...choć on osobiście twierdzi inaczej. Ciało zawiera w sobie 1\3 człowieka 1\3 Mazoku 1\3 golema czyli jest po prostu chimerą. Na ciele ma kamienną skórę i stalowe włosy (w jednym z odcinków możemy zauważyć jak się wbijają w stółRazz) ma około lat 18 i 175cm wzrostu. Jest on potomkiem Aka Houshi Rezo - Czerwonego Kapłana Rezo (Rezo jest jego dziadkiem i pradziadkiem jednocześnie...ciekawe jak to możliwe?). Zelgadis jest szermierzem i czarodziejem w jednej osobie, co jest bardzo wygodne. Stosuje magię szamańską i białą. Celem jest powrót do pierwotnego wyglądu...W magii prawie dorównuje poziomem Linie, jest najbardziej spokojnym i poważnym z całej drużyny. Zel używa najpotężniejszego zaklęcia Ra-Tilt, które niszczy strefę astralną przeciwnika. Inkantacja Ra-Tilt : " Source of all souls which dwell in eternal and infinite. Everlasting flame of blue, let the power hidden in my soul be called forth from the Infinite... RA_TILT!"

Amelia Willa Tesla Seeyrun - ma lat około 14, pochodzi z królewskiego rodu z miasta Seeyrun, w którym biała magia jest powszechnie znana i szanowana. Posługuje się białą magią i szamanistyczną, z czasem jej zaklęcia zyskują na sile. Zapalona pacyfistka (ma to po swoim ojcu Philionelu)...Amelia obsesyjnie pragnie zostać bohaterką i walczyć w obronie miłości, prawdy, sprawiedliwości etc. Dołącza do grupy naszych przyjaciół po walce bratobójczej między jej ojcem, a wujkiem Randym.

Sylphiel Nelis Rada jest ona córką dostojnika z Sairaag - Eruka. Nieśmiała osobą i kapłanka w świątyni. Jako dziecko wykradła z świątyni Błogosławione ostrze, które było kiedyś częścią Flagoona. Zakochana w przyjacielu z dzieciństwa Gouurym Gabrievie, który w ogóle jej nie pamięta...Posługuje się magią białą ale ma chęci też do nauki magii szamanistycznej co przystwarza jej wiele gaf...Przyczynia się do wygrania walki z Kopią Rezo.

Lord of Nightmares - Pani Nocnych Koszmarów... znaną jako Panią Wszechrzeczy, , w rasie Mazoku jako Golden Lord - Złoty Lord, stoi ona najwyżej w całej hierarchii świata Slayers. Pod swoją władzą ma czterech Lordów Ciemności... LoN stworzyła świat wyłaniając go z Oceanu Chaosu - Sea of Chaos...

W świecie Slayers występuje podział ras na:

MAZOKU - Rasa Demonów zrodzona z Rubinookiego Shabranigdo.
SHINZOKU - Rasa tzw. Bogów, którzy mają za zadanie utrzymywać świat w harmonii chronić przed zgubnym i niszczycielskim wpływem Mazoku.
LUDZIE - Stoją pomiędzy rasą smoków a demonów.
SMOKI (RYUUZOKU) - Rasa dorównująca sile rasie demonów. Rasa smoków dzieli się na gatunki: złote, białe, starożytne i dimos.

Rozróżniamy różne typ magii:

Biała Magia
Jej moc pochodzi z energii światła i świętości (czyli od Bogów). Jest magią głównie defensywną, służy do uzdrawiania, egzorcyzmów etc. Posługują się nią rasa Ludzi - Kapłani i rasa Smoków. Najsilniejsze zaklęcie : Resurrection.

Czarna Magia
Jej moc pochodzi od mocy Lordów a dokładniej od mocy Lord of Nightmares i rasy Mazoku. Jest jedną z najbardziej ofensywnych magii. Najsilniejsze zaklęcia : Giga Slave ( Giga Zagłada ), Laguna Blade ( Ostrze Ciemności ) -oba te zaklęcia czerpią źródło mocy od LoN, oraz Dragon Slave wzmocniony Talizmanami z Krwi Demonów.

Szamanistyczna Magia
Jej moc pochodzi od ducha magii i żywiołów. Jej magia może służyć do defensywy jak i ofensywy np. Lewitacja (magia defensywna) Fireball (magia ofensywna). Najsilniejsze zaklęcia : Rah-Tilt ( szamanizm ducha), Vice Freeze ( sz. wody), Blast Bomb (sz. ognia), Dogger Volt (sz. powietrza), Gub Haut - Stone Spiker (sz. ziemi).

Kreska jest dość ładna jak na te czasy kiedy ta produkcja wyszła. Muzyczka wpadająca w ucho i dość ciekawy opening jak i ending ( mnie się osobiście podoba:P).




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 21:03, 04 Paź 2006    Temat postu:

Jak daleko może posunąć się nauczyciel wychowania fizycznego, by wreszcie dostać pracę i zapłacić czynsz? Skoro w pobliskiej szkole dyrekcja postanowiła przyjmować jedynie kobiety, sprawa jest prosta - wystarczy się przebrać!

Zdesperowana właścicielka pensjonatu, w którym mieszka nieszczęsny Amawa Hibiki - świeżo upieczony wuefista - ma dość czekania na zaległy czynsz. Postanawia za wszelką cenę pomóc mu w zdobyciu pracy. Stwierdza, iż spódnica wraz z całą gamą innych, typowo damskich fatałaszków i małe urządzenie, wyglądające jak zwykły naszyjnik i zmieniające głos na kobiecy, powinny załatwić sprawę.

Ale to jeszcze nie koniec... Dyrektorka szkoły, która nie dość, że uważa, iż tylko kobiety potrafią "uczyć z miłością", dokładnie sprawdza potencjalnych pracowników. Panna Hibiki zostanie przyjęta pod warunkiem, że jedna z uczennic przebiegnie 50 metrów bez przewrócenia się. Brzmi banalnie, nasz bohater jest już pewien sukcesu. Do czasu, gdy na starcie staje czternastoletnia Fuko Kuzuha. Nie dość, że ubrana jest w spódnicę, sięgającą do stóp (bo, zdaniem dyrekcji, młode dziewczęta nie powinny pokazywać zbyt wiele), to z powodzeniem można nazwać ją najniezdarniejszą osobą pod słońcem. Na ziemi ląduje co jakieś dwie minuty...

Dla dobrego nauczyciela nie ma jednak rzeczy niemożliwych i po spędzeniu całego dnia na boisku, Kuzuha wreszcie dobiega do mety. Od tej pory Amawa bez przerwy będzie musiał radzić sobie z podejrzewającą coś wicedyrektorką, która za wszelką cenę próbuje go zdemaskować, obcisłą damską garderobą, zwariowaną grupką uczniów ze swojej klasy, oraz zabronionym uczuciem, rodzącym się między nim, a młodziutką Fuko...

Trzynastoodcinkowa seria I My Me! Strawberry Eggs obfituje w zabawne zwroty akcji. Mimo iż mężczyznę, udającego kobietę, widziałem nie po raz pierwszy, oglądając to anime nie nudziłem się. Nastoletni bohaterowie są przedstawieni barwnie, a ich problemy znane z doświadczenia chyba wszystkim. Z jednej strony dziewczęta, które jak wiadomo, emocjonalnie dojrzewają nieco szybciej, uczuciowe, często niepewne siebie, łatwo dające się zranić. Z drugiej zaś chłopcy, którym w głowie jedynie dowcipy, podglądanie lub podrywanie koleżanek. Jednym słowem - zwyczajna młodzież. Razem jednak stanowią istną mieszankę wybuchową, co w połączeniu z osobą wychowawczyni (czy też wychowawcy) potrafi nieraz zaskoczyć.

Animacja jest porządna, kreska ładna, kolorowa i bardzo ciepła (niektórym jednak może wydać się za słodka). Minus należy się jednak za muzykę, która nie jest zbyt ambitna ani jakoś wyjątkowo miła dla ucha. Często przeszkadzają też jakby na siłę wpychane poważniejsze sceny, mające na celu, zdaje się, nauczyć czegoś młodego widza. Ale i bez tego wiele razy słyszałem już, że nie powinnam przejmować się np. tym, że wolno biegam. Dziękuję, nie trzeba mi tego powtarzać.

Mimo wszystko myślę, że seria ta jest doskonałą pozycją dla zabicia nudy lub poprawienia sobie humoru. Jest zabawna i optymistyczna, nie dłuży się. Polecam ją szczególnie młodzieży, gdyż to dla niej przede wszystkim jest przeznaczona




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 18:46, 11 Paź 2006    Temat postu:

Wolf's Rain

Coś takiego jak raj nie ma prawa istnieć - powiedziałby każdy normalny człowiek. Ale nie Kiba, Tsume, Hige oraz Toboe. Dlaczego? Ponieważ oni nie są ludźmi. Są (jak sam tytuł wskazuje) wilkami. Jak się dowiedziałem, że za "Wolf's Rain'a" odpowiedzialne jest studio BONES (Full Metal Alchemist), od razu wiedziałem, że to będzie "coś". Zagłębiając się dalej w ekipę było tylko lepiej, ale zacznijmy od początku, czyli fabuły.

Od 200 lat wilki uważa się za wymarłe. Ukrywają się w miastach pod postacią ludzi, instyktownie szukając raju. Taki sam cel mają nasi bohaterowie. Oczywiście nie wszytsko idzie łatwo i jak zwykle jest jakieś "ale" (w końcu seria ma 30 odcinków). Do otwarcia raju potrzebny jest klucz, w tym wypadku Księżycowy Kwiat (Cheza), która nie wiadomo, gdzie dokładnie jest. Ponadto ktoś jeszcze szuka raju - Darcia - przedstawiciel jedego z rodu Partycjuszy, który też ma swoją tajemnicę. Jakby tego było mało, za naszymi bohaterami podąża Quent Yaiden - były szeryf, który za zniszczenie rodzinnej wioski obwinia wilki i postanawia je wszystkie zabić. Nie ma potrzeby pisać tutaj więcej, jeśli chcecie wiedzieć coś jeszcze na ten temat, to zapraszam do opisu mangi autorstwa Kaori. Fabuła jest podobna (bynajmniej z początku).

No dobra, ale co tutaj tak naprawdę urzeka? Pomysł (za scenariusz odpowiedzialny jest Keiko Nobumoto, który brał też udział przy "Akirze", czy "Cowboyu Bebopie")? Muzyka (tworzona w Warszawskiej Filharmonii Narodowej)? Bohaterowie (praktycznie 5 głównych)? Czy też może coś innego? Odpowiedź jest prosta - wszystko.

Teraz kilka słów o tzw. stronie technicznej. Na początek grafika. Co tu dużo mówić? Wystarczy zajrzeć do naszej galerii. Szczególowe postacie, piękne tła, no i wilki. Samo ich przedstawienie to prawdziwe cudo. Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie są normalne zwierzęta. No i oczywiście Cheza, a właściwie jej oczy. Ich nie da się opisać, trzeba je po prostu zobaczyć. Plus należy się także samej animacji.

Kolejna rzecz to muzyka. "Wilczy Deszcz" nie byłby tą samą produkcją gdyby nie ona, a w zasadzie duet Steva Conte (opening) i Yoko Kanno. Efekt niesamowity. Kto widział (słyszał) "Cowboya Bebopa" ten wie. Dobrze też wypadła Maaya Sakamoto (ending), mająca za sobą także kilka większych produkcji - chociażby "Vision Of Escaflowne", "Record Of Lodoss War" (opening po prostu bajka), czy "Tsubasa Chronicle".

No i pora na podsumowanie. Powinienem Was tutaj zachęcić do sięgnięcia po to anime, jednak tego nie zrobię. W zamian przytoczę słowa Dark_Wolf'a :"wylane morze łez, zmasakrowana poduszka i zapuchnięte oczy..."




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 22:46, 24 Paź 2006    Temat postu:

Tą pozycje powinien znać chyba każdy fan M&A. Historia czwórki z pozoru nic nie łączących osób, którzy przemierzają przestworza w celu łapania przestępców. A wszystko po to aby zarobić trochę pieniędzy i zjeść dobre jedzenie Smile.Opisanie tego anime w ten sposób było by jednak wielkim kłamstwem i niedopowiedzeniem. Zastanawiam się czy w ogóle jakiekolwiek streszczenie, opis, jest w stanie oddać nastrój i „życie” tego anime. Ale może od początku…

Akcja serialu, który liczy 26 odcinków, rozgrywa się w latach 70tych XXI w. Tak naprawdę tamtejszy świat przypomina ten nasz z lat 40-50, czyli epokę blusa i detektywów. Świat pełen tajemnic, i czarnych zaułków, niczym świat Noira, z tą różnicą, że zamiast samochodów mamy statki kosmiczne, a na Ziemi już nikt prawie nie mieszka. Jednym słowem kosmos został ujarzmiony przez ludzi, a Ziemia, prawie całkowicie zniszczona, nie nadaje się do życia. I tak oto poznajemy (na samym początku) dwójkę „poszukiwaczy bandytów” Spike'a Spiegel'a i Jet'a Black'a przemierzających wszechświat na statku „Cowboy Bebop”. W trakcie rozwoju akcji, kosmicznymi kowbojami zostają: piękna szulerka Faye Valentino, i dziewczynka imieniem Ed - najlepszy haker jakiego znały przestworza. Oczywiście nie możemy pominąć najinteligentniejszego psa Eina.

To główni bohaterowie, których pełną tajemnic przeszłość, poznajemy w trakcie trwania serialu. Jednak najbardziej rozwinięta kwestią jest, jak nie inaczej historia miłosnego trójkącika, czyli Spika, jego ukochanej Juli i Vicious'a- w przeszłości najlepszego przyjaciela naszego kowboja.

Co do fabuły, to należy dodać, że ma ona swój charakterystyczny smak. W wielu przypadkach wywoła ona u nas histeryczny śmiech (szczególnie Ed), z drugiej strony oglądając ją, mamy ciągłe uczucie jakieś tajemnicy i wrażenie jakoby „śmiechu przez łzy”. Potęgują to zwłaszcza ciemne kadry. Uważam, że właśnie takie odczucia przysporzyły Cowboyowi wielu fanów.

Historia bohaterów opowiedziana jest tak jak należy- ani zbyt dogłębnie, ani zbyt pobieżnie, każdy ma tu swoje pięć minut. Samo zakończenie jest refleksyjne i zmusza nas do zastanowienia, i rozwinięcia swojej wyobraźni, niczym zakończenie z „Przeminęło z wiatrem” (taka mała dygresja Razz ). Również historia miłosna, nie jest kolejna banalną opowiastką, czujemy jakby było to najprawdziwsze anime o życiu.

Z drugiej strony, (można to potraktować jako minus lub plus, zależy kto co woli) nie wiem czemu, ale po obejrzeniu miałem jakby wrażenie, że Cowboy Bebop podobny jest do amerykańskiego kryminału, opowiedzianego jednak przez japończyka. Nie zmienia to jednak faktu, że bez Bebopa, świat anime nie byłby już tym samym.

Teraz kolej na kreskę i muzykę. Co do pierwszej to nikt nie powinien mieć zarzutów. Można nawet powiedzieć, że należy ona do „tej z wyższej półki”. Nie jest ona jednak tak bogata jak u Satoshiego Urushihara, ma jednak to coś, dzięki czemu oglądamy anime „bez jakichkolwiek zgrzytów”

Muzyka to już jednak 100% cudeńko. Zresztą nie ma co się dziwić, skoro wzięła się za nią sama Yoko Kanno i uwielbiany przeze mnie Steve Conte! Wystarczy posłuchać openingu „Tank” i endingu „The Real Folk Blues”, a już czujemy się jakbyśmy żyli w świecie naszych bohaterów.

Same tytuły wskazują, że muzyka ta jest połączeniem Jazzu, Blusa i Rocka oraz Bebopa -stylu muzycznego, od którego pochodzi tytuł anime.

Nic tylko polecać…..

Bohaterowie

Spike Spigel :
Wiek 27 lat Urodzony: 26 czerwca Grupa krwi: O Jego ulubionym statkiem jest jego „speedster” (ten czerwony ścigacz). Jest wielkim fanem Bruca Lee (widzimy to w walce Wink ) W swojej młodości był członkiem znaczącego gangu Red Dragon. Tam też poznał swoją jedyna miłość Julię i eks przyjaciela Vicious’a. Bardzo często wpada w kłopoty. Rzadko mówi o swojej przeszłości, jednak wygląda na człowieka doświadczonego i z niejednego pieca chleb jedzącego. Z drugiej strony, zachowuje się tak jakby mu na niczym nie zależało, nawet na samym życiu. Z tego powodu bierze udział w bardzo niebezpiecznych akcjach. Kocha ryzyko. Wychodzi z dewizy „nie mam niczego do stracenia” ale czy na pewno?

Jet Black :
Wiek 36 lat Urodzony: 3 grudnia Grupa krwi: A Jet to zdradzony przez swojego przyjaciela glina z ISSP. Teraz jest łowca bandytów z satelity Ganymede. Jego ulubiona bronią jest Walther P99. W ISSP nazywany był „czarny pies”, szerzył bowiem postrach wśród bandytów i nikomu nie odpuszczał…aż doczasu. Właśnie w czasie pracy utracił jedno ramię, teraz ma zamiast niego implant. Jego hobbym jest hodowanie bonsai, a także gotowanie. Nie ma szczęścia w miłości, choć tak naprawdę to bardzo oddany z niego facet. Wspaniały kompan, ale też i często uparty….

Faye Valentino :
Wiek 23 lat (a tak naprawdę to o wiele więcej) Urodzona: 14 sierpnia Grupa Krwi: B Wielka szulerka i złodziejka która po wypadku podczas lotu w przestrzeń kosmiczną pogrążyła się w śpiączce, tracąc przy okazji wszystkie wspomnienia. Brak wspomnień i niewiedza kim jest, bardzo ją męczą i wszelkimi środkami próbuje poznać swoją przeszłość. Na razie jednak towarzyszy naszym bohaterom i próbuje uciekać przed wierzycielami. Ma bardzo wybuchowy charakter. Z pewnością można ją nazwać Femme Fatale.

Ed a raczej Edward Wong Hau Pepelu Tivrusky IV :
Wiek 13 lat Urodzona 1 stycznia Grupa krwi: Ab Jedna z najlepszych hakerek na świecie. Na początku nasi bohaterowie myśleli, że to chłopak! Używa komputera Tomato którego sama skonstruowała. O Spiku i statku Cowboy Bebop, przeczytała w Internecie i postanowiła dołączyć się do załogi. Ma charakterystyczny chód (trzeba to zobaczyć). Z komputerami umie zrobić po prostu wszystko!

Ein- inteligentny pies, który uciekł z laboratorium. Poznajemy go w pierwszym odcinku. Rozumie mowę ludzką. Najlepszy kompan Edy..bardzo ciekawe połączenie...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 21:52, 25 Paź 2006    Temat postu:

D.N. Angel to już kolejna seria wyemitowana przez TV Tokio.
Początek pierwszego odcinka zupełnie odbiega od tego co możemy zobaczyć w dalszej jego części. Walka Darka z aniołem w olbrzymiej katedrze, mnóstwo policji, dziennikarze. Potem uwięzienie anioła przez demona, następnie widzimy rytuał wykonywany przez z trzy osoby i ... koniec. Z ciemnej i mrocznej katedry przenosimy się do kolorowego, komicznego, niczym nie przypominającego wcześniejsze wydarzenia pokoju. Wśród tej trójki widzimy chłopaka, głównego bohatera tejże serii - Daisuke Niwa.
Okazuje się on być wcieleniem Darka, legendarnego złodzieja z parą czarnych skrzydeł. Matka i dziadek od samego początku ćwiczą chłopaka w złodziejskich technikach, sztukach walki oraz czynią przedmiotem mrocznych rytuałów (głupie co?). Jednak tak na prawdę Daisuke jest zupełnie inny.
Zakochany po uszy w koleżance z klasy, nie myśli o innych rzeczach tylko o niej. Chłopak ma czerwone sterczące do góry włosy i ma czternaście lat. Właśnie w tym wieku "otrzymuje" podwójną tożsamość. Młodego chłopaka i o kilka lat starszego Darka. Aha, jeszcze jeden szczegół. Skrzydła które posiada ów Dark nie są jego. Pochodzą z transformacji prześmiesznego stworka o nazwie Uizu. Żeby takie ów skrzydła mieć, trzeba po prostu położyć rękę na jego głowie. Tak mniej więcej ma się sam początek.
Seria liczy sobie 26 odcinków, które dostępne są w sieci. Jeśli chodzi o podsumowanie serii, to muszę powiedzieć, że nawet przypadła mi do gustu. Fabuła wydaje się być obiecująca. Przez całą serię będziemy mieli do czynienia z dwoma wątkami, które łączy jedna postać. Pierwszy to miłość do koleżanki z klasy - Harady, a drugi to przemiana w Darka i kradzież cennych zbiorów i przedmiotów sakralnych.
Muzyka znakomicie wkomponowuje się w sceny akcji, a kreska jest prześliczna. Nie ma takiej sytuacji, że jest przerost formy nad treścią, co jest bardzo ważne w takich nowych seriach jak ta.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 14:52, 04 Lis 2006    Temat postu:

Ranma 1/2 (jap. Ranma nibun no ichi)

To komediowe anime powstałe na kanwie słynnej mangi Rumiko Takahashi. Seria składa się z siedmiu sezonów serialu telewizyjnego, dwóch pełnometrażowych filmów kinowych oraz jedenastoodcinkowej serii OAV. Ciekawostką jest film Ranma nibun no ichi: Chō musabetsu kessen! Ranma chīmu vs. densetsu no hōō (znany także jako Team Ranma vs. Legendary Phoenix), powstały jako film kinowy, jednak długością dorównujący OAV (około trzydziestu minut). W serii nie brak miłosnych awantur, trójkątów i czworokątów uczuciowych, a także walk między bohaterami. Obfituje ona również w humor sytuacyjny i zabawnych bohaterów.

Ranma 1/2 to opowieść o młodym karatece Ranmie Saotome, który po niefortunnym treningu w pobliżu przeklętych źródełek leżących w Chinach po każdym kontakcie z zimną wodą zmienia się w dziewczynę. Jego ojciec, Genma, także ofiara wodnej klątwy, po zmoczeniu przybiera postać gigantycznej pandy. Na szczęście proces ten można odwrócić za pomocą gorącej wody. To wydarzenie sprawia, że świat Ranmy zmienia się o 180 stopni. Ojciec Ranmy w młodości zawarł umowę ze swym przyjacielem, Sounem Tendo o przyszłym małżeństwie Ranmy i córki Souna - Akane. Młodemu Saotome dostaje się narzeczona dość narwana, bardzo zazdrosna, a ponadto także trenująca sztuki walki... Na domiar złego szybko pojawiają się nowe postacie, które skutecznie utrudniają życie Ranmie. Połowa z nich także zażyła kąpieli w przeklętych źródełkach, w efekcie przez ekran przewija się dość pokaźny zwierzyniec (prosiak, kaczka, kot). Całość uzupełnia malownicza postać starego mistrza panów Tendo i Saotome - Happosaia - niepokonanego i złośliwego dziadka, którego największą w życiu namiętnością jest kradziona damska bielizna.

Ranma Saotome - główny bohater, narzeczony Akane. Pod wpływem zimnej wody zmienia się w piękną dziewczynę. Typowy psychopata, interesują go tylko trzy rzeczy na świecie: sztuki walki (tzw. Kempo), własne ego (zwane potocznie honorem) i jedzenie. Walczyć może zawsze i wszędzie. Ekstremalny lekkoduch jeśli coś nie dotyczy jednej z trzech wymienionych wcześniej rzeczy, w ogóle się tym nie przejmuje. Ranma musi znosić nie tylko ciągłe ataki różnych dziwnych przeciwników - co mu się niezwykle podoba - ale także zaineresowanie osobników płci obojga - co z kolei wydaje się go po prostu męczyć i irytować - jednak on najbardziej ze wszystkich postaci wydaje się być rozbawiony całą sytuacją, mimo że usilnie stara się to ukryć. Panicznie boi się kotów. Nosi damską i męską bieliznę.
Akane Tendo - lat 16, zazdrosna, brutalna, narwana narzeczona Ranmy, mimo wszystko mająca spore powodzenie u płci przeciwnej.
Kasumi Tendo - lat 19, najstarsza córka w rodzinie Tendo, bardzo miła i kobieca, obiekt westchnień doktora Tofu.
Nabiki Tendo - lat 17, siostra Akane, typowa nastolatka, bardzo zainteresowana pieniędzmi.
Shampoo - śliczna Chinka, pokonana przez Ranmę, najpierw miała go zabić (gdy myślała że jest dziewczyną), zaś potem zmieniła zdanie i się w nim zakochała (gdy okazało się, że Ranma to jednak facet). Podczas walki z wielką prababką wpadła do jednego z przeklętych źródeł, od tego czasu zamienia się pod wpływem zimnej wody w kotkę.
Cologne - prababka Shampoo, mistrzyni sztuk walki. Mimo wielkich umiejętności, jest co i rusz zaskakiwana przez Ranmę. Chce zmusić go do poślubienia swojej prawnuczki.
Ryoga Hibiki - podczas pobytu w Chinach został przypadkowo wepchnięty przez Ranmę do jednego z przeklętych źródeł, Źródła Utopionej Świnki. Od tego czasu podąża za Ranmą w celu zemszczenia się na nim. Ma bardzo kiepską orientację w terenie i skłoność do dramatyzowania i popadania w depresję. Pod postacią świnki jest ulubionym zwierzątkiem Akane. Podkochuje sie w Akane.
Dr Tofu - początkowo obiekt westchnień Akane, bardzo mądry lekarz i mistrz sztuk walki. Zakochany w Kasumi.
Tatewaki Kuno - chodzi do jednej klasy z Nabiki. Podkochuje się jednocześnie w Akane i w żeńskiej postaci Ranmy, którą nazywa "swoją boginią z warkoczem".
Happosai - twórca szkoły "walki na wszelkie sposoby", której adeptami są Ranma, Genma i Soun. Stary mistrz dwóch ostatnich, darzony przez nich głównie strachem i nienawiścią z powodu złego traktowania w czasie treningu (który polegał głównie na pomaganiu mu w jego wybrykach). Nałogowy zboczeniec, uwielbia podglądać młode dziewczyny i kraść ich bieliznę (odcięty od tych rzeczy szybko traci siły). Jedyną osobą, która potrafi go utemperować, jest Ranma (choć i on nie na długo). Nosi damską bieliznę.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 12:19, 11 Lis 2006    Temat postu:

Napisałem dla Was recenzję znanego chyba wszystkim Anime "Neon Genesis Evangelion". Produkcja mająca już kilkanaście lat wciąż jest bardzo znana i lubiana zarówno na świecie jak i w Polsce. Na samym początku musicie wiedzieć, że recenzja tego właśnie Anime była bardzo trudna do napisania. Dlaczego? Na pewno ze względu na jego wielkość, ale także z powodu klasyfikacji. Większość ludzi dzieli filmy (zarówno "normalne" jak i Anime) na sensacyjne, science-fiction, akcji itp. NGE (Neon Genesis Evangelion) nie da się jednoznacznie sklasyfikować, ponieważ pasuje do kilku typów. Tak naprawdę jest to połączenie Dramatu, Horroru, Komedii, Akcji i Sci-Fi.

Wracając jednak do tematu. NGE to Anime szczególne pod każdym względem. Już na początku oko przyciąga dokładna kreska. Po chwili wprowadzenia spotykamy jednego z wielu wrogów w tym Anime. Mianowicie "Anioła". Tak to nie pomyłka. Przeciwnicy w NGE to właśnie anioły. Ale to tylko jeden z wielu paradoksów... Maszyny (Evangeliony) stworzone do walki z owymi Aniołami także nie przypominają w żaden sposób mechów znanych nam chociażby z Gundam Winga. Tutaj te "dobre maszyny" wyglądają strasznie, zachowują się w sposób bardzo okrutny. Ich wygląd wzorowany jest na wyglądzie tzw. "Baronów Piekieł" opisanym w antycznym bestariuszu, który klasyfikuje wszystkie anioły i demony. Na uwagę zasługuje dogłębny opis psychologiczny postaci. Zarówno piloci Evangelionów: Shinji Ikari, Rei Ayanami i Asuka Langley, jak także pozostałe postacie pierwszo i drugoplanowe posiadają własną odrębną historię, którą widać w tym Anime. Dzięki temu NGE "żyje", wydaje się bardzo realistyczny. Nie możemy jednoznacznie ocenić jakiegoś bohatera. Każdy - tak jak w życiu - posiada zarówno dobre, jak i złe strony. Wbrew pozorom w NGE głównym aspektem na którym powinniśmy się skupić nie jest walka (choć ta wypada nadzwyczaj dobrze. Jak już wcześniej napisałem Evangeliony są bardzo okrutne, szczególnie po wpadnięciu w tryb Berserk), a strona fabularna, której praktycznie nic nie możemy zarzucić.

Ano właśnie wypadałoby napisać kilka słów o fabule. Z pozoru niezbyt oryginalna: Czternastoletni chłopiec niespodziewanie zostaje poproszony o pomoc przez ojca, którego nie widział kilka lat. Bohater postanawia pomóc i zostaje pilotem jednego z Evangelionów (EVY01). Broni ziemię przed najeźdzcami z kosmosu. W tym zadaniu pomagają mu pozostali piloci maszyn oraz cały personel NERV-u. Jednak cały czas zastanawia się dlaczego Anioły atakują i jakie są prawdziwe intencje ojca. I co to w ogóle są Evangeliony... Znajdziemy tutaj zarówno nieoczekiwane zwroty akcji, zaskakujące momenty jak i kłótnie pomiędzy bohaterami. Ach, naprawdę długo by wymieniać. To wszystko w połączeniu z świetną kreską i muzyką (która bardzo często jest puszczana na konwentach) daje niesamowity efekt. To trzeba po prostu zobaczyc!

No i przyszedł czas na podsumowanie. Nie mam wątpliwości, że Neon Genesis Evangelion jest Anime po prostu niesamowitym. Po obejrzeniu całej serii (26 odcinków) w naszej głowie kłębi się wiele pytań, dotyczących Rei, Shinjiego, Misato, Evangelionów czy ogólnie świata opisanego w tym Anime. To wszystko sprawia, że po obejrzeniu NGE jeszcze długo, oj długo będziemy o nim pamiętać...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 22:46, 11 Gru 2006    Temat postu:

Samurai Champloo

Przygoda rozpoczyna się w momencie spotkania trzech indywidualności: Mugena, rebelianta, z unikalnym (nieprzewidywalnym) stylem walki, lekkomyślnego, impulsywnego, bardzo żarłocznego i w dodatku sprawiającego wrażenie mało inteligentnego, Jina, ronina walczącego w sposób tradycyjny, ale za to mistrzowski, małomównego i ostrożnego, chyba najbardziej dojrzałego z całej trójki oraz Fuu, 16 letniej dziewczyny, pragnącej porzucić dotychczasowe życie, postaci wrażliwej, gadatliwej, odważnej i zaradnej ale jednocześnie trochę dziecinnej. Postacie są kontrastowe i początkowo nie pałają do siebie sympatią. Na początku obaj samuraje zostają aresztowani i skazani na śmierć i to właśnie Fuu obiecuje ich uwolnić, jeśli zobowiążą się wyruszyć z nią na wędrówkę by odnaleźć samuraja pachnącego jak słoneczniki.

Samurai Champloo to jedno z anime Shinichiro Watanabe poświęconych Samurajom. Watanabe jest także twórcą takiego hitu jak Cowboy Bebop i Animatrix.

Fabuła Samuraia Champloo może zostać określona jednym słowem - oryginalna. Pomimo, że można ją wpisać w klasyczna anime drogi, jednak cel podróży jest cokolwiek zakręcony a i rozlicznym przygodom, które bohaterowie napotykają na swej drodze daleko do schematyzmu. Stałym elementem jest walka, ale pojawia się też miłość, i mroczne i tragiczne losy głównych bohaterów ukryte pod pozorną lekkością opowieści. Mugen, Fuu i Jin nie są oderwani od codzienności, aby coś zjeść muszą znaleźć pracę w miejscach, przez które przechodzą, bądź zastawiać rzeczy dla nich cenne, dlatego są wiecznie głodni. Walczą ze sobą nawzajem, z własnymi słabościami ale także ze śledzącymi ich tajemniczymi samurajami, usiłującym przeszkodzić im w dotarciu do celu. Opowieść jest osadzona w feudalnej Japonii, w czasie epoki Edo, za rządów szogunatu Tokugawa, ale zawiera wiele nieprzewidzianych i zupełnie ahistorycznych zwrotów akcji, aluzji do współczesności i odniesień do historii Japonii. Tradycyjne style walki, instrumenty, pieśni i przedmioty są szczegółowo opisywane i wyjaśniane. Zaletą serii jest jej doskonałe osadzenie w japońskich realiach, dzięki czemu można poznać zwyczaje nie tylko samurajów ale także zwykłych „szarych” mieszkańców Japonii, nieprzewidywalność, każdy odcinek to prawdziwa perełka opowiadającą ciekawą historię, nierzadko o niewesołym przebiegu i zakończeniu, bywają także odcinki zakręcone jak naleśniki czy tortilla Wink. Do postaci można szybko się przywiązać, świetnie dobrane są elementy komiczne (zresztą sami bohaterowie dbają o to swoim kontrastowym stylem bycia).

Kreska jest po prostu powalająca. Animacja jest niezwykle płynna i staranna, kadry drobiazgowe i bogate w szczegóły. Jednym słowem oprawa techniczna serii jest na najwyższym poziomie. Jin i Mugen mają unikalne sposoby poruszania się a choreografia walk jest absolutnie bez zarzutu. Mimo fontann krwi pojedynki ogląda się z przyjemnością, niczym popisy baletowe Wink.

Nie jestem zagorzałym fanem hip-hopu, a o hip-hopie japońskim, zanim nie obejrzałem Samuraja Champloo- nie wiedziałem nic. Muzyka jednakże zupełnie mi nie przeszkadza, wręcz znakomicie pasuje do klimatu tej anime, lekkiego i poważnego zarazem, podkreśla tempo i rytm walk. W większości opowieści dominują tematy instrumentalne, dlatego wydaje mi się, że nie są to wstawki natrętne.

Słowem kończącym chcę jedynie rzec że Samurai Champloo to świetna anime, które ani trochę nie nudzi i jeśli obejrzy się jeden odcinek, natychmiast ma się ochotę na więcej. Naprawdę polecam tę anime, jest indywidualnością i perełką samą w sobie.

Od prawej Jin Mugen i Fuu



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 22:01, 16 Gru 2006    Temat postu:

GunGrave

Pierwszy odcinek tego serialu zapowiadał produkcję bardzo przeciętną. Kolejne anime, w którym potwór, posiadający fajną spluwę, a raczej dwie, walczy z innymi potworami, niszcząc je dziesiątkami. Było dla mnie zaskoczeniem, jak autor świetnego przecież "Triguna" mógł wymyślić coś tak prostackiego. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom, pierwszy odcinek "Gungrave" wyjęty jest z końcówki serialu, a już następny jest początkiem retrospekcji, która skażona potworami jest dużo, dużo później i opowiada historię całkiem do rzeczy, a być może nawet dającą do myślenia...
Odpowiedź na pytanie dlaczego w anime tym musiały pojawić się tępe stwory, które bez mrugnięcia okiem kładzie na ziemię główny bohater, jest prosta. Wygląda na to, że Yasuhiro Nightow, zamiast rysować kolejną dobrą mangę, zabrał się za scenariusz do gry komputerowej. Jednej z tych, w których trup ściele się gęsto, a gracz przesuwa celownikiem po ekranie i naciska na przycisk fire z prędkością światła, aby grę tę skończyć. Przyznam, że tego typu gry mnie po prostu śmieszą, ale niegdyś były bardzo modne i chodliwe. W grze tej były wstawki animowane kreski Nightow i kiedy ta zdobyła popularność postanowiono zrealizować serial animowany na jej podstawie. Było oczywiste, że pierwsi serial obejrzą fani gry i tu rozumiemy, dlaczego pierwszy odcinek jest pełen akcji. To jasne, że wielbiciele akcji nie wytrzymaliby kolejnych kilkunastu odcinków serialu, w których próżno szukać dziwacznych morderczych potworów, ani superfaceta ich likwidującego.
Warto podkreślić, że "Gungrave" to przede wszystkim mroczna historia mafijna, z gatunku tych, które nie kończą się zbyt dobrze, o czym przekonujemy się już na samym początku serialu. To opowieść chyba najbardziej zbliżona do "Chłopców z Ferajny" - jednego z najciekawszych filmów o mafii. Nightow w "Gungrave" zamieszcza podobne przesłanie, i choć daleko mu do kunsztu Martina Scorsese, to udało mu się stworzyć ciekawe i zarazem realne osobowości głównych postaci serialu. Udało mu się też postawić przed nimi dylematy, które w połączeniu z ich osobowościami owocują, z pozoru, nie zawsze racjonalnymi decyzjami. Mimo tego, dzięki dokładnemu opisowi bohaterów, jesteśmy w stanie zrozumieć i uzasadnić ich postępowanie.
Chcąc zaciekawić serialem osoby lubiące myśleć podczas oglądania anime, zacznę od przybliżenia historii z retrospekcji, bo jest znacznie ciekawsza. Obserwujemy tu grupkę młodych przyjaciół, którzy choć mieszkają w dzielnicy rządzonej prawami grup przestępczych, niewiele sobie z tego robią. Bawią się w drobne przestępstwa, nie posiadają nawet broni, ani wsparcia większej grupy przestępczej. Mimo to czują się pewnie i świetnie się przy tym bawią, naiwnie sądząc, że pokonają wszystko co stanie im na drodze. Oczywiście realia światka przestępczego szybko i w sposób niezwykle brutalny rewidują ich poglądy. Mimo tego nieprzyjemnego doświadczenia, dwóch z nich postanawia przyłączyć się do potężnej rodziny mafijnej i razem dojść w niej na szczyt, wspierając się nawzajem. Mimo, że są przyjaciółmi od dziecka, obaj mają jednak zupełnie różne osobowości i inne powody, dla których wstępują do mafii.
Postać główna to Brandon Heat, który jest człowiekiem wyjątkowo małomównym i raczej bardzo spokojnym, ale nie brak mu, ani siły, ani odwagi. Niezwykle ceni sobie lojalność i przyjaźń. Dla obrony tych wartości gotowy jest poświęcić się bez względu na konsekwencje. Do syndykatu przystąpił, aby wspierać przyjaciela, któremu ufa bezgranicznie, ale także z miłości do Marii - dziewczyny, która trafiła pod opiekuńcze skrzydła szefa organizacji, nazywanego przez wszystkich Big Daddym. Ponieważ nigdy rodziny nie posiadał, syndykat stał się dla niego czymś więcej, niż tylko grupą mafijną i Brandon postanowił za wszelką cenę chronić swoją nową rodzinę.
Przyjaciel Brandona, Harry McDowell, znacznie odbiega od niego charakterem. Jest pewny siebie, niczego się nie boi, nie cofa się przed niczym. Ma ogromne ambicje, ale jest też bardzo charyzmatyczny i świetnie umie się zorganizować. To pewne, że ma wielkie zadatki na to, aby stać się kolejnym szefem organizacji. Harry tym też różni się od Brandona, że dla niego syndykat jest bardziej narzędziem do zdobywania brudnych pieniędzy, niż wielką rodziną, którą Big Daddy stworzył w nie całkiem złych celach.
Jednak z pierwszego odcinka dobitnie wynika, że po drodze, w ciągu kilkudziesięciu lat, coś poszło nie tak. Brandon wygląda jakby wyszedł z laboratorium dr Frankensteina. Niezwykle silny, uzbrojony w parę wielkich pistoletów "Cerberus", częstuje ogniem nieproszonych gości, których do normalnych również zaliczyć nie można. Harry, już na czele organizacji, która stała się wielką wytwórnią potworów-umarlaków, pała do Brandona wielką nienawiścią i niszczy wszystko co ma z nim jakikolwiek związek.
Brandon, obecnie nazywany "Beyond the Grave", jest teraz maszyną do zabijania. Obudzony z wieloletniego snu, początkowo nic nie pamięta z poprzedniego życia, ale ludzkie uczucia i wspomnienia zaczynają do niego wracać. W tym istnieniu pozostało mu wypełnić już tylko dwa zadania: ochronić Mikę - córkę Marii, przed szalejącym Harrym i jego potwornymi przybocznymi, oraz powstrzymać swego dawnego przyjaciela przed zamienieniem świata w wielki syndykat zbrodni. Jednak droga do celu nie będzie łatwa...
Czytelnicy tego artykułu zapewne są w kropce. Warto, czy nie warto? Pod względem wykonania, anime to stoi na dość wysokim poziomie. Scenografie są dopracowane, projekt postaci nie do końca typowy. Animacja zazwyczaj na dobrym poziomie, choć czasami kuleje, co widać szczególnie na ruchomych pojazdach. Muzyka jest raczej oryginalna, Tsuneo Imahori to muzyk nietuzinkowy i tym razem także nie zawiódł. Ścieżka dźwiękowa dobrze wspiera mroczny i pesymistyczny klimat tego Anime. Rękę Nightow dobrze widać natomiast w projekcie samego Grave'a. To, jak wygląda jego broń i inne zabawki wyjmowane z trumny noszonej na plecach, przypomina "Triguna", w którym Nicolas Woolfwood nie rozstawał się ze swym pełnym niespodzianek metalowym krzyżem. Grave przypomina też trochę Alucarda, szczególnie jeśli chodzi o broń, którą się posługują.
Podsumowując, należy odpowiedzieć jeszcze na pytanie, dla kogo jest ten serial? Jego twórcy poszli niestety na kompromis, który moim zdaniem nie zadowoli do końca, ani fanów akcji, ani tych, którzy od anime oczekują czegoś więcej. Fani gry szybko serial uznają za nudny i odłożą na półkę, natomiast ta garstka widzów ambitniejszych, której nie odrzuci pierwszy odcinek, zostanie zdegustowana pod koniec serialu, który staje się zwykłą "rąbanką", gdzie poza setkami umarlaków, Brandon walczy także z kolejnymi, coraz bardziej wymyślnymi "bossami". Uważam jednak, że serial ma pewien rodzaj głębi, która takie produkcje omija zazwyczaj szerokim łukiem. Myślę, że gdyby odjęto cały wątek dotyczący potworów umarlaków, a skupiono się na dopracowaniu fabuły, byłby to całkiem dobry serial...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 10:01, 19 Gru 2006    Temat postu:

Ogólnie jest to jedno z największych jednoseryjnych anime jakie miałem okazję oglądać - no może oprócz DB jednakże Dragon Ball miał kilka swych odmian jak DBZ DBGT itp. Jednak to anime jest wyjątkowe - nie polega właściwie cała akcja na tym by kogoś zabić ( chociaż i to jest tutaj na porządku dziennym ) lub zemścić się. Jest to anime którego główna akcja opiera się na tym by poprzez Alchemię odzyskać to co się straciło. Ale od początku. Żyło sobie dwóch braci - pierwszy lat 12 miał na imięEdward Elric, drugi 10 letni Alphonse. Postanowili oni przy pomocy Alchemii ożywić swoją matkę. Wynik tego był taki, że 10 latek stracił ciało a 12 letni prawa nogę i prawa rękę. Zdolności starszego Edwarda pozwoliły na to by duszę młodszego zakląć własną krwią w metalowej zbroi (stąd utrata jednej z kończyn - dokładnie rękę rzecz biorąc - poświęcenie braterskie jest jednym z najtrwalszych zaklęć ). Tak zaczyna się ta wspaniała choć nieco brutalna pełna rozgoryczenia ale także humoru opowieść ( wystarczy wspomnieć o wielu nieporozumieniach związanych z samym Metalowym Alchemistą czyli Edwardem a posądzaniem o ten tytuł jego brata - ze względu na zbroję, czy pełnych humoru akcji związanych z naśmiewaniem się ze wzrostu Ed'a). Anime ta posiada wspaniałą i niespotykaną fabułę, kreska jest bardzo przyjemna w oglądaniu. Świat w którym umiejscowiona jest akcja jest alternatywną jakby rzeczywistością Europy wieku XIX. Nie znajdziemy tm jednak jak zwykle bywa w tego rodzaju produkcjach zaawansowanej techniki. Tam w pierwszym rzędzie króluje Alchemia.Podstawową zasadą Alchemii jest prawo wymiany: by coś uzyskać, należy w zamian poświęcić coś innego. Najlepsi alchemicy służą w Armii i wspomagajają żołnierzy podczas wojny i konfliktów zbrojnych.Transmutacja ludzi jest surowo zabroniona przez prawo, ponieważ zawsze kończy się śmiertelnym wypadkiem.Podczas swoich wędrówek Edward i Alphonse trafiają na trop tajemniczego Kamienia Filozoficznego i stopniowo odkrywają, że nie zawsze dostaje się to, czego się pragnie. Efekty dźwiękowe są dopasowane do rodzaju akcji, jeżeli jest cos szokującego muzyka jest poważna i groźna, kiedy są śmieszne momenty muzyczka staje się lekka i przyjemna.... Ciężko jest tu określić gatunek hm... powiedzmy, że to anime S-F połączona z duża przygodą. Rzeczą, która mi się na prawdę spodobała są krajobrazy, każdy szczególik tła jest dopracowany w najmniejszym stopniu, nie dostrzegłem żadnych niedoróbek w tle jak i w postaciach itd. Anime powinna zainteresować każdego, nawet tych którzy nie są zwolennikami S-F. Warto ją obejrzeć, naprawdę ta anime jest naprawdę świetna i nie ma się okazji żałować czasu poświęconego na obejrzenie każdego z 51 odcinków, więc niewiem na co jeszcze czekacie - ściągajcie ją i oglądajcie a zobaczycie, że się wczujecie i będziecie rządni coraz więcej. Dlatego też ostatnio( mówiąc ostatnio mam na myśli połowę roku 2005) powstał także pełnometrażowy film .

Bracia Edward i Alphonse

Szef Armii Alchemistów - Roy Mustang - Alchemista Ognia




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 21:17, 02 Sty 2007    Temat postu:




Na początku tego postu chcę powitać wszystkich w tym nowym miejmy nadzieję że lepszym roku 2007 ...

A teraz przechodzę do rzeczy ...X - z języka japońskiego Ekkusu to jedno z dzieł kobiecej grupy Clamp, opowiadające o szczegółach apokaliptycznej przepowiedni na rok 1999. Pierwszy rozdział mangi pojawił się w maju 1992 za pośrednictwem miesięcznika Asuka. Manga nie została jeszcze ukończona, ale ukazała się adaptacja w postaci filmu kinowego (X/1999 lub X: The Destiny War) i serii TV anime. Na jej podstawie została również stworzona gra na konsolę Playstation ("X: The Selection of Destiny"). Drama CD są wciąż produkowane, a muzykę do nich zostały skomponowane przez Kanno Yōko. Manga została wydana w Polsce przez wydawnictwo J. P. Fantastica. Poza tym wydana została w jedenastu innych krajach: Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Australii, Singapurze, Brazylii, Włoszech, Francji, Niemczech, Indonezji, Hiszpanii oraz Meksyku.

Po krótce teraz przytoczę o co chodzi w tym obrazie.W 1999, Shirō Kamui powraca do Tōkyō po raz pierwszy od 6 lat, aby wypełnić ostatnie życzenie jego matki, Tōru. Tutaj ma odnaleźć swoje przeznaczenie, jednak na razie chce, aby wszyscy trzymali się od niego z daleka. Według śniącej księżniczki Hinoto, Kamui posiada moc, która zadecyduje o losach świata. Kamui musi zdecydować czy zostanie Smokiem Nieba (wraz z Siedmioma Pieczęciami) i ochroni ludzkość przed całkowitą zagładą, czy też przyłączy się do Smoków Ziemi (zwanych również Siedmioma Aniołami), aby zniszczyć ludzkość w celu odrodzenia Ziemi. Kamui czuje, że musi chronić przyjaciół z dzieciństwa, Monō Fūmę oraz jego młodszą siostrę Kotori. Jednakże, wybór roli Smoka Nieba pociąga za sobą tragiczne skutki: Fūma zostaje powołany do roli Bliźniaczej Gwiazdy Kamui, osoby przeznaczonej na to, aby stać się oponentem Kamui bez względu na to, po której stronie ten by się nie opowiedział. Kamui musi wypełnić swoje przeznaczenie u boku swoich sprzymierzeńców, Smoków Nieba, których przeznaczenie również jest pozornie przesądzone. Wkrótce poznają, czym są poświęcenie oraz zwycięstwo okupione cierpieniem. Aby ocalić świat Kamui musi wiedzieć jakie jest jego prawdziwe Pragnienie.

Co do bohaterów są oni bardzo dokładnie opisani na stronie do której podaję link - stwierdzam że nie warto po prostu mi kopiować tego samego

[link widoczny dla zalogowanych]



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@tronikus
Światowa Sława Piśmienna
Światowa Sława Piśmienna



Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Angkor Wat

PostWysłany: Nie 10:45, 28 Sty 2007    Temat postu:

Widze, że nie jestem osamotniony w mym zainteresowaniu manga&anime. Jest to jedna z kilkunastu rzeczy, które mnie kręcą Wink Ja głównie skupiam się na anime. Hellsing, zajebista (mam wszystki odcinki Smile, Akira też wyjebana w cosnek fabuła, Final fantasy, Ghost in the shell, długo by tu wymieniać-swego czasu też troszku siedziałem w hentai Very Happy Masz może link do odcinków Sailor moon?? Tak mnie ostatnio tknęło na powrót do przeszłości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 16:04, 22 Lip 2007    Temat postu:



Ergo Proxy

Jedna z tych tzw. "ambitnych" serii anime.Producentami są ludzie, którzy stworzyli m.in. Cowboya Bebopa oraz Samuraja Champloo. Główny bohater Vincent Law rusza w podróż po post apokaliptycznym świece by odkryć prawdę o sobie samym. Towarzyszą mu: dziewczyna o imieniu Real, która pragnie dowiedzieć się prawdziwej natury świata który ją otacza. Uważa że Vincent zna odpowiedź, oraz dziewczynka/robot Pino zarażona tajemniczym wirusem o nazwie "Cogito", który daje jej dostęp do uczuć takich jakie mamy my ludzie.

Jest to anime drogi, które w każdym odcinku odnosi się do zagadnień z teorii literatury i antropologii, w pierwszych 10 odcinkach jesteśmy po prostu przygnieceni terminami takimi jak: lingwistyka, strukturalizm, psychologia głębi, freudyzm, hermeneutyka, filozofia. Oraz masa nawiązań do książek, filmów, obrazów, które stanowią kanon cywilizacji zachodniej.

Podróż Vincenta jest wyprawą w ludzką świadomość, oraz jej twory: sztukę, kulturę oraz język. Wszystko to wciąga i z przyjemnością ogląda się kolejne odcinki.

Ziemia jest zniszczoną skorupą pokrytą szkieletami miast, ta część ludzkości która przeżyła kataklizmy schroniła się w hermetycznych miastach-enklawach. Społeczność tych totalitarnych miast-państw podzielona jest na "bogaczy" mieszkających w pełnych przepychu apartamentowcach, oraz na "emigrantów" zajmujących się najgorszymi pracami.

Pewnego dnia, w jednej chwili, w to doskonale zorganizowane społeczeństwo, wkracza chaos. Z tajnych laboratoriów Romudo wydostaje się na wolność istota, która zmieni świat. A właściwie, już dawno temu go zmieniła, tyle że niewielu ludzi dysponuje na tyle rozległą wiedzą, aby zdawać sobie z tego sprawę. Jak by tego było mało, w Romudo dochodzi do serii brutalnych i tajemniczych morderstw. Jeden z podrzędnych urzędników, Vincent Law, zamieszany w serię brutalnych morderstw, poszukiwany jest przez policjantkę Mayer Ril i jej cybernetycznego partnera. Niestety nic nie wydaje się takie jakie jest na prawdę.Na domiar złego, wszechobecne w Romudo autoreivy (androidy) nawiedza epidemia Cogito, wirusa, który obdarza je uczuciami, świadomością swego istnienia, co z kolei doprowadza do powolnej, acz nieuchronnej katastrofy istniejącego w Romdo porządku. I tu pojawia się tajemnicze słowo – Proxy.

Vincent wcale nie jest zwykłym człowiekiem, władcy miasta Romudo wiedzą dużo więcej, niż mówią, na temat tajemniczego zabójcy, a miastu grozi plaga wirusa atakującego sztuczną inteligencję... Vincent wyrusza, wraz z cybernetyczną dziewczynką Pino i inspektor Mayer w poszukiwanie odpowiedzi...[/url]



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoff
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pią 11:14, 23 Lis 2007    Temat postu: Claymore

Anime o którym mam zamiar chwilę opowiedzieć nazwę swą wywodzi od rodzaju celtyckiego miecza - Claymore ... Taką w tym anime nosi nazwa organizacji zwalczająca Yoma (demony)



Początek pierwszego odcinka bardzo przypomina swojskiego "Wiedźmina" -podobieństwo jest naprawdę spore, zarówno pod względem fabuły, jak i klimatu. Do wioski nękanej atakami Yoma (demona) przybywa wezwana na pomoc wojowniczka o srebrnych oczach i włosach. Jest ona półczłowiekiem-półyomą i ludzie takie jak ona zwą Claymore. Z przybyłą wojowniczką usilnie próbuje nawiązać bliższy kontakt młody chłopiec -Raki, któremu Yoma zabił i pożarł rodziców. Jednak kobieta nie jest skora do rozmów i nie chce nawet wyznać swojego imienia. Co więcej,zachowuje się jakby nie miała w ogóle ludzkich uczuć. Niedługo potem,Yoma zaniepokojony obecnością jednej z Claymore, przypuszcza atak...

Od razu powiem: ta seria skazana jest na komercyjny sukces. Średniowieczne klimaty, piękne kobiety z wielkimi mieczami, epicka fabuła, dużo walk i krwi, dobra grafika i muzyka. Nie ma się co rozwodzić - większość widowni, szczególnie tej męskiej będzie zachwycona, wszystko bowiem wskazuje, że mamy do czynienia z dobrym kinem rozrywkowym i dla każdego miłośnika tej odmiany jest to absolutny must see.

Natomiast mam parę dodatkowych słów dla osób dorosłych, lubiących mocne i bardziej ambitne kino. "Claymore" powstało na podstawie mangi przeznaczonej dla młodzieży i co prawda pierwszy odcinek przewyższa jakością mangowy pierwowzór, to jednak nie odchodzi od jej targetu.Budowanie psychologicznego portretu postaci łączy się z trochę zbyt nachalnymi "flashbackami", które to nie należą do zbyt wyszukanych środków artystycznych. Krwi jest więcej niż w mandze, ale jest ona głównie fioletowa, gdyż pochodzi od zabijanych poczwar. Sceny zadawania ran są pozbawione realizmu, a czasami są wręcz symboliczne. W czasie walk słychać metalowe riffy, które raczej nie pomagały mi wczuć się w średniowieczne klimaty.

Narazie jest 26 odcinków - możliwe że to jest koniec i na tym seria się zakończy jednakże chodzą pogłoski jakoby powstawał kolejny sezon.

Podsumowując: czas wyłączyć nadmiar szarych komórek i zacząć dobrzesię bawić, bowiem "Claymore" zapowiada się na dużą dawkę dobrej, choćnie do końca ambitnej rozrywki.Moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu całego sezonu w skali 1-10 to około 8+/9. Naprawdę wciąga ta historia.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Alternatywne Forum Kujaw i Pomorza Strona Główna -> Art Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group